Do nietypowej akcji ratunkowej doszło w środę rano w Morzu Północnym nieopodal holenderskiego miasta Wassenaar. Załoga belgijskiego jachtu, która przepływała obok, zauważyła dryfującą kobietę. Machała ona ręką, sygnalizując, że potrzebuje pomocy.
Akcja ratunkowa w Morzu Północnym
Świadkowie najpierw próbowali wciągnąć poszkodowaną na pokład, ale kiedy zrozumieli, że to im się nie uda, zgłosili zdarzenie do straży przybrzeżnej. Na miejsce wyruszyły łodzie brygady ratowniczej, śmigłowiec służby poszukiwania oraz łódź ratunkową z portu w Scheveningen.
Dwie osoby nie były w stanie pomóc kobiecie. Konieczna była interwencja służb - powiedział rzecznik straży przybrzeżnej Ron Corstanje w rozmowie z portalem De Stentor.
Czytaj także: Odstraszacze na hałaśliwą młodzież. Włączą je w Holandii
Czytaj także: Czwarta fala staje się faktem. Lekarze biją na alarm
Kobieta dryfowała prawie 10 km od wybrzeża
Ratownicy powiedzieli, że ta akcja była bardzo nietypowa ze względu na położenie kobiety. Jak powiedział rzecznik służby, rzadko zdarza się, by straż udzielała pomocy tak daleko od brzegu. "Znaleźliśmy ją prawie dziesięć kilometrów od wybrzeża" - zaznaczył.
Na szczęście kobieta miała na sobie kombinezon ratunkowy. Została ona przewieziona do szpitala z objawami hipotermii. Teraz policja ustala, dlaczego doszło do tego zdarzenia. Służby przypuszczają, że poszkodowana wypadła wcześniej z łodzi rybackiej lub jachtu rekreacyjnego.