Pod koniec lutego w Nadleśnictwo Barycz znaleziono chorego wilka. Zwierzę leżało w rowie i wyglądało na potrącone przez samochód. Na miejscu pojawili się wolontariusze z fundacji SAVE Wildlife Conservation Fund. Ich weterynarz wstępnie wykluczył udział drapieżnika w zdarzeniu drogowym.
Czytaj także: W takich butach schodził z góry. Nawet kij nie pomógł
Mimo to, przedstawiciele fundacji i leśnicy zdecydowali się, że podejmą interwencję. Wilk został przewieziony do Leśnego Ośrodka Edukacji i Rehabilitacji Zwierząt w Kole pod Piotrkowem Trybunalskim. Tam przeszedł szczegółowe badania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wilk, 3-4 letni samiec, był jednak wyraźnie wycieńczony, odwodniony i nie miał sił, by się podnieść. Otrzymał lekki środek usypiający i został przetransportowany do lecznicy na dalszą diagnostykę. Tam otrzymał kroplówkę oraz została mu pobrana krew do badań. Potwierdzone zostały również przypuszczenia weterynarza, że przyczyną złego samopoczucia nie był wypadek, lecz najprawdopodobniej zatrucie - napisali na Facebooku przedstawiciele fundacji.
Wilk wypuszczony na wolność. Jest zdrowy
Zwierzę przebywało w ośrodku przez dwa tygodnie. Jego rehabilitacja była na tyle skuteczna, że wilk został wypuszczony na wolność.
Wykonaliśmy zdjęcia RTG, one od razu wykazały zapalenie trzustki, powiększoną wątrobę. Do tego wilk był silnie odwodniony. Nie miał kuli ani śrutu, więc wykluczyliśmy, że ktoś do niego strzelał. Zastosowaliśmy kroplówki i skupiliśmy się na ratowaniu trzustki, został też odrobaczony. W pewnym momencie doszło do jednodniowego kryzysu, wilk dostał gorączki, trzeba było interweniować, dostawał między innymi antybiotyk i po tym groźnym epizodzie, zaczął wracać do zdrowia, z dnia na dzień nabierał sił - przekazał w rozmowie z TVN24 Paweł Kowalski z Leśnego Ośrodka Edukacji i Rehabilitacji Zwierząt w Kole.
13 marca zwierzę zostało wypuszczone na wolność. Okazało się, że wilk wrócił do swojego naturalnego środowiska. Akcja ratownicza zakończyła się sukcesem.