Od kilkunastu dni media informują o szczegółach orgii, do której doszło w parafii Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej. Pierwsza o tym zajściu poinformowała na swoich łamach "Gazeta Wyborcza".
Do orgii miało dojść w nocy z 30 na 31 sierpnia. To wtedy ksiądz Tomasz Z. zaprosił do siebie dwóch mężczyzn - pracownika seksualnego oraz jego partnera. Z przekazanych informacji wynika, że mężczyźni zażyli tabletki na potencję. Tomasz Z. odniósł się ostatnio do tej sprawy, dając do zrozumienia, że kwestionuje wszelkie ustalenia prasy i mediów.
Odbieram to jako ewidentne uderzenie w Kościół, a w tym w duchowieństwo i wiernych, by poniżyć jego pozycję, zadania i misję. Myślę, że gdyby cokolwiek podobnego wydarzyło się osobie mało znanej, o innej profesji, nie medialnej, nie duchownej, to nie byłoby w ogóle sprawy - napisał duchowny, który całą winę za skandal przypisał dziennikarzom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz głos zabrał ks. Daniel Wachowiak, proboszcz w podpoznańskiej miejscowości Koziegłowy. Duchowny słynie ze swych głośnych wypowiedzi, które publikuje w sieci. Kapłan nie gryzł się w język i jasno stwierdził, że takie osoby jak Tomasz Z. zadają najboleśniejsze rany Kościołowi.
Ksiądz, "bohater" afery z Dąbrowy zabiera głos. Najpierw unikał wypowiedzi, teraz wypowiada się tak, że to kolejny element ośmieszania Kościoła. Nikt nie zadaje tak bolesnych ran Jezusowi i Kościołowi, jak gorszyciele - duchowni, którzy brną w narrację czynienia z siebie ofiary - napisał.
- Niestety, casus Dąbrowy jest tak wielkim obciążeniem (wizerunku Kościoła lub mówiąc językiem pastoralnym: przeszkodą w ewangelizowaniu), że potrzeba w tym wypadku mocnego słowa i czynu nawet ze strony episkopatu. W przeciwnym wypadku, będzie to się wlec za Kościołem latami - podkreślił w kolejnym wpisie duchowny.
Wachowiak jest jednym z tych kapłanów, którzy starają się dotrzeć do wiernych, wykorzystując media społecznościowe. W sieci czuje się na tyle pewnie, że na bieżąco komentuje sprawy związane z Kościołem i nie tylko.
Jest dochodzenie prokuratury
Przypomnijmy, że feralnej nocy z 30 na 31 sierpnia wezwano medyków, jednak ksiądz postanowił zabarykadować się na plebanii i nie dopuszczać ratowników do potrzebującego pomocy mężczyzny. Potrzebna była interwencja policji.
Właśnie ten wątek jest teraz na uwadze prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie "nieudzielenia pomocy osobie znajdującej się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu". Sprawę bada też kościelna komisja powołana w tej sprawie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.