Historie poirytowanych pasażerów opisała "Gazeta Wyborcza". Okazuje się, że osoby, które chcą przesiąść się w biegu z pociągu do pociągu na krakowskim dworcu mają utrudnione zadanie.
Wszystko przez przestarzałą elektroniczną tablicę z rozkładem jazdy, która w ślimaczym tempie wyświetla informacje o połączeniach.
Niedawno wpadłem na dworzec w ostatniej chwili. Chciałem przeczytać na tej nieszczęsnej tablicy, czy pociąg do Warszawy jedzie przez Kielce. No, nie udało się. Informacje na wyświetlaczu pojawiały się tak wolno, że zrezygnowałem i pobiegłem szukać informacji po omacku, na ekranach umieszczonych w głębi dworca - opowiada w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" jeden z podróżnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inni dodają natomiast, że stojąc przez tablicą spokojnie można medytować. Żartuje też, że może powolna tablica to sposób PKP na to by pasażerowie mogli odpocząć od wszechogarniającego zgiełku.
Czytaj także: 10-latek sam na dworcu. Uratowała go zakonnica
Jeden z pasażerów opisywany przez "Wyborczą" twierdzi, ze gdy zwrócił uwagę na niefunkcjonalność tablicy paniom w okienku biletowym, miał usłyszeć, że na dworzec należy przychodzić odpowiednio wcześniej.
To jest sytuacja jak z Monty Pythona. Kuriozalna. Byłoby nawet śmieszne, gdyby nie to, że w podróży każda minuta jest na wagę złota - denerwuje się jeden z podróżnych cytowany na łamach "GW".