Nowozelandzkie Siły Obronne poinformowały w niedzielę, że HMNZS Manawanui - specjalistyczny okręt nurkowy i hydrograficzny - osiadł na mieliźnie w pobliżu południowego wybrzeża głównej wyspy Samoa, Upolu. Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem.
Po tym jak okręt należący do Królewskiej Marynarki Wojennej Nowej Zelandii osiadł na mieliźnie, doszło do pożaru, a w efekcie do zatonięcia jednostki. Szczęśliwie cała 75-osobowa załoga (wraz z pasażerami) wyszła cało z tego wydarzenia.
Czytaj także: Ukraińcy trafili w rosyjski okręt. Zadali spore straty
Wcześniej członkowie załogi przeprowadzali na tych terenach badania rafy koralowej. Udało się ich jednak ewakuować w obliczu katastrofy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Akcje ratunkowe były koordynowane przez samoańskie służby ratunkowe i australijski personel obronny z pomocą nowozelandzkiego centrum ratunkowego. Załoganci opuścili okręt w łodziach ratunkowych, trzy osoby wymagały drobnej pomocy medycznej i po ewakuacji trafiły do szpitala.
Okręt stanął w płomieniach przed zatonięciem, już po udanej misji ratunkowej gdy wszyscy z pokładu byli już bezpieczni na lądzie - zapewnił komisarz straży pożarnej Samoa, Tanuvasa Petone.
Obecnie nie jest znana przyczyna katastrofy ani tego, dlaczego okręt wszedł na mieliznę.
Szef marynarki kontradmirał Garin Golding zapewnił na konferencji prasowej w Auckland, że w niedzielę z Samoa odleci samolot, aby zabrać uratowaną załogę i pasażerów z powrotem do Nowej Zelandii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.