Brudne, nieotynkowane ściany, stara świetlówka w ciemnym pomieszczeniu ulokowanym w przyziemiu i goła wylewka na podłodze to warunki, w jakich jadły i przebierały się pracownice Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Zgierzu.
Zdjęcia z pomieszczeń socjalnych na swoim profilu przed kilkoma dniami zamieścili działacze ze Związkowej Alternatywy, a zgierski ZUS tłumaczył, że o niczym nie miał pojęcia, a pracownice zewnętrznej firmy sprzątającej same zaanektowały pomieszczenie.
Czytaj także: Protesty pod siedzibą Allegro. "Państwo w państwie"
Monika Kiełczyńska, rzeczniczka prasowa ZUS w Łodzi dodaje też w rozmowie z Super Expressem, że po wybuchu afery oddział w Zgierzu udostępnił sprzątaczkom pomieszczenia kierownika, aby mogły spożywać posiłki w godnych warunkach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Udostępniono im również miejsce w pomieszczeniu biurowym do pozostawienia rzeczy osobistych czy ubrań - zapewnia rzeczniczka.
Czytaj także: Poznań: pracownicy restauracji McDonald's założyli związek zawodowy. Chcą poprawić warunki pracy
Takie tłumaczenie nie przekonuje jednak związkowców, którzy mimo zapewnień ZUS sprawy nie odpuścili. Na łamach Super Expressu tak tłumaczy to Piotr Szumlewicz, przedstawiciel związku zawodowego:
Kobiety dostały lokal, który absolutnie nie mógł być traktowany jako socjalny. Kontrolę w ZUS przeprowadził społeczny inspektor pracy, który potwierdził ogromne nieprawidłowości - mówi działacz Związkowej Alternatywy.
Związkowcy skierowali do prokuratury wniosek o zbadanie, czy nie doszło do przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez pracowników ZUS.
Drugie zawiadomienie do prokuratury dotyczy złamania praw pracowniczych przez pracodawcę tych pań – dodaje Julian Mastalerz z Alternatywy cytowany przez SE.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.