Szwedzkich policjantów zastanawia m.in. dlaczego dziecko wypadło za burtę statku. Na ten moment śledczy nie ujawniają żadnych szczegółów ze śledztwa i nie wskazują na ewentualnych winnych.
Czytaj także: Skoczyła z promu, by ratować 7-latka. Kim jest?
Przypomnijmy, że 29 czerwca około godziny 16:00 dziecko wypadło z promu płynącego z Polski do Szwecji. Chwilę później w Bałtyku znalazła się matka siedmiolatka. W rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim do sprawy odniosła się rzeczniczka Stena Line, Agnieszka Zembrzycka.
Nagrania z monitoringu nie potwierdzają najpopularniejszej wersji, że matka wyskoczyła za dzieckiem, które wypadło przez barierkę statku. Ustalamy szczegóły zdarzenia. Sprawa najpewniej nie ma podłoża kryminalnego. Jesteśmy w kontakcie ze służbami - wskazała przedstawicielka armatora.
Rzeczniczka nie odniosła się natomiast do kwestii ewentualnej usterki technicznej statku.
Wiadomo, że do akcji ratowniczej na Bałtyku przystąpiły m.in. jednostki NATO, które były w pobliżu. Po półtorej godziny matkę i dziecko wyciągnięto z wody. Obydwoje przebywają w szpitalu, ich stan nie jest znany.
Jak doszło do zdarzenia? Policja szuka jego świadków
Policjanci szukają pasażerów, którzy mogli widzieć całe zdarzenie. Dotychczas rozmawiali wyłącznie z obsługą statku.
- Chcielibyśmy skontaktować się z pasażerami, którzy mogli coś widzieć — mówi Jimmy Modin, rzecznik prasowy szwedzkiej policji.
Wiadomo już, że tożsamość poszkodowanych została potwierdzona. Zgodnie z pierwotnymi informacjami, dziecko ma 7 lat, natomiast jego matka 35. Obydwoje pochodzą z Polski. Nie ma informacji w sprawie ich stanu zdrowia.
Śledztwo prowadzą wspólnie policjanci ze Szwecji i z Polski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.