Są nowe informacje ws. Sebastiana M. Mężczyzna jest podejrzany o spowodowanie koszmarnego wypadku na autostradzie A1. Zdarzenie miało miejsce 16 września 2023 roku w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego.
Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim czeka do 12 kwietnia na uzupełniającą opinię biegłego z zakresu wypadków samochodowych. To dodatkowe pytania, dotyczące tego, czy okoliczności tego zdarzenia mogą pozwolić na przyjęcie, że ten czyn miał inny charakter niż opisany w zarzucie. Chcemy, żeby dokumentacja była jak najpełniejsza i żeby materiał dowodowy jak najbardziej oddawał okoliczności zdarzenia - przekazała Wirtualnej Polsce rzecznik Prokuratora Generalnego Anna Adamiak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyjaśniła jednocześnie, że dodatkowe pytania - zdaniem prokuratora - mogłyby zmienić kwalifikację czynu. Zdarzenie na A1 mogłoby zostać uznane za katastrofę w ruchu lądowym, a nie spowodowanie wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym.
Byłaby to zmiana surowsza. Aczkolwiek na żadnym etapie postępowania nie przesądzamy jej treści, ale musimy te okoliczności wyjaśnić - dodał rzecznik Adama Bodnara.
W czwartek do sprawy odnosił się serwis gazeta.pl. Przekazano, że poważniejsze zarzuty mogłyby stanowić dodatkowy argument dla władz Zjednoczonych Emiratów Arabskich, by wydać Polsce 32-latka.
Aktualnie, w przypadku kwalifikacji tragedii jako wypadku, Sebastianowi M. grozi do 8 lat więzienia. W przypadku spowodowania katastrofy lądowej mogłoby to być nawet 12 lat.
Tragedia na A1 pod Piotrkowem Trybunalskim
Wypadek, za który ma odpowiadać Sebastian M., miał miejsce w połowie września 2023 roku. Doszło do niego w miejscowości Sierosław na autostradzie A1.
Bmw, które jechało z prędkością co najmniej 253 km/h (pojawiały się też informacje o prędkości nawet 315 km/h), uderzyło w tył kii. Ten drugi pojazd zjechał na pas awaryjny i stanął w płomieniach.
W wyniku zdarzenia zginęła trzyosobowa rodzina. Kierowca bmw - 32-letni Sebastian M. - nie odniósł żadnych obrażeń. Po prostu odjechał z miejsca zdarzenia, pozostawiając poszkodowanych na śmierć. Nie został też zatrzymany przez śledczych i błyskawicznie opuścił Polskę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.