Do tej pory urząd ambasadora USA w Polsce piastowała Georgette Mosbacher. Jednak razem ze zmianą prezydenta w Stanach, Mosbacher w styczniu tego roku musiała opuścić nasz kraj. Na jej następcę czekaliśmy ponad pół roku.
Okazuje się, że to nie USA miało problem z znalezieniem odpowiedniej osoby na to miejsce. Jak podaje Onet to Polski rząd blokował przyjazd wybranego ambasadora z administracji Joe Bidena. Miał on najpierw zrzec się polskiego obywatelstwa. Inaczej według obowiązującego prawa nie może obejmować takiego stanowiska.
Problem w tym, że Mark Brzeziński polskiego obywatelstwa nigdy nie miał. Bo jest Czechem. I choć nie sposób przyznać, że jest to mała gafa ze strony polskiego rządu, to jest na nią usprawiedliwienie.
Zgodnie z prawem obywatelstwa w naszym kraju, jeśli jedno z rodziców jest Polakiem, dziecko również przejmuje polskie obywatelstwo. Ojciec Marka Brzezińskiego pochodzi właśnie z Polski, choć opuścił kraj już jako małe dziecko. Jeśli rodzice pochodzą z dwóch różnych krajów i do 18 roku życia nie zdecydują się, które obywatelstwo przejmuje dziecko, automatycznie przejmuje obywatelstwo kraju matki. I tak Mark Brzeziński jest po prostu Czechem mimo polskich korzeni, choć urodził się w Stanach.
Onet podaje, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdecydowało w czwartek, że Brzeziński może zostać ambasadorem USA w naszym kraju. Przyleci tu już w sierpniu, a urząd oficjalnie objąć ma we wrześniu.