Jewgienij Prigożyn i jego prawa ręka, czyli niesławny Dmitrij Utkin, spotkali się na Białorusi z najemnikami swojej Grupy Wagnera. Były zausznik Władimira Putina, który próbował pozbawić go władzy i popadł na Kremlu w niełaskę, wskazał swoim żołnierzom nowego dowódcę, który ma odpowiadać za oddział stacjonujący w Osipowiczach.
Dość niespodziewanie z żołnierzami nie zostanie ani Prigożyn, ani Utkin. Dowódcą będzie Siergiej Czubko, ps. "Pionier". To jeden z czołowych oficerów Grupy Wagnera, który jest weteranem z Syrii, Libii oraz Mali i który odpowiadał m.in. za zbrodnie wojenne popełniane w Afryce. Ostatnio dowodził oddziałami w Republice Środkowoafrykańskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O tym, kto będzie dowódcą najemników na Białorusi nie było nic wiadomo. Ale niezależni dziennikarze śledczy z grupy "All Eyes On Wagner" odkryli prawdę i opisali Siergieja Czubkę, który niedawno jeszcze dowodził żołnierzami w Afryce. To tam miał wydawać rozkazy, przez które śmierć poniosło 700 cywilów. Dziennikarze udokumentowali ponad sto zbrodni wojennych Rosjan.
"Pioniera" opisano jako uczestnika operacji bojowych PKW Wagner w Syrii, Afryce Środkowej, Sudanie, Mali i innych krajach regionu. Wagnerowcem jest od 2017 roku i jest jednym z ocalałych z masakry pod Chuszam w Syrii. To tam siły amerykańskie dopadły konwój Grupy Wagnera i w nocy z 7 na 8 lutego 2018 roku zniszczyły niemal doszczętnie jej konwój.
Teraz Siergiej Czubko będzie nadzorować rozlokowanie Grupy Wagnera w obozie w Osipowiczach i działalność najemników na Białorusi. O tej na razie wiele nie wiemy.
W czwartek agencja Reuters poinformowała o kontynuacji szkolenia armii białoruskiej. Jak wskazała agencja, w tej fazie ćwiczenia mają odbywać się poligonie w pobliżu Brześcia, przy granicy Białorusi z Polską. Szkolenia mają trwać przez tydzień. Biorą w nich udział oddziały białoruskich Sił Operacji Specjalnych wspólnie z przedstawicielami Grupy Wagnera.
Tymczasem nieobecność Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina mogą nie być przypadkowe. "Pentagon uważa, że najemnicy Grupy Wagnera, którzy przybędą na Białoruś, zostaną ponownie wcieleni do armii rosyjskiej" - analizuje portal Ukraińska Prawda, opierając się na komentarzu z Pentagonu.
Być może obaj robią wszystko, by ocalić PKW Wagner i uniknąć zemsty Kremla po nieudanym puczu. Władimir Putin mówił niedawno, że nie zna żadnej Grupy Wagnera i że taka jednostka jego zdaniem nie istnieje. To brzmiało jak wyrok. Jewgienij Prigożyn zapewnił z kolei bojowników, że wrócą walczyć do Ukrainy lub do obozów w Afryce.