Trwająca od lutego 2022 r. rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiła, że Europa, a przede wszystkim kraje graniczące z Federacją Rosyjską, znacznie się od państwa-agresora odizolowały. Nawet jeżeli nie popierają wojny, Rosjanie mają trudności z wjazdem do wielu europejskich państw w celach turystycznych, biznesowych czy kulturalnych.
Nie powinien więc w tym wszystkim dziwić fakt, że obywatele Rosji szukają w obliczu blokad nowych kierunków - zarówno pod kątem wypoczynku, jak i rozkręcaniu swoich własnych biznesów. Jak podaje "Rzeczpospolita", wyjątkowo mocno upodobano sobie Tajlandię.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chociaż Tajlandia sporą część swojego PKB opiera na turystyce, nagły napływ Rosjan i tak okazał się dość zauważalny. Przez pierwsze 6 miesięcy 2023 r. Ministerstwo Turystyki i Sportu odnotowało 791 574 przyjazdów Rosjan.
Na największej wyspie Phuket aż do teraz pojawiło się w tym roku ponad milion obywateli Rosji. Pojawił się na niej nawet minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, by "dbać o rosyjskie sprawy". Liczba Rosjan odwiedzających Tajlandię wzrosła o około 1000 proc. Sezon turystyczny w Tajlandii jednak dopiero się zaczyna i przewiduje się, że państwo to będzie odwiedzać do stycznia nawet 400 tys. Rosjan miesięcznie.
Czytaj również: W takim stroju przychodzi do pracy. Kobiety ostrzegają
Rosjanie mają nowy cel turystyczny i biznesowy. Tubylcy jednak się buntują
Napływ Rosjan do Tajlandii zdecydowanie nie podoba się mieszkańcom. Narzekają oni na wzrosty cen, które są dostosowywane pod portfele nowej grupy turystów, a także na wzrost przestępczości i chamstwo. Wzrosły też ceny nieruchomości, a także dla wielu osób z rosyjskiego półświatka przestępczego Tajlandia wydaje się swoistym azylem.
Ktoś może powiedzieć, że przecież Rosjanie rozkręcają swoje biznesy. Prawda, lecz bardzo często tworzą oni firmy działające tylko dla Rosjan, co jest po części dyskryminacją rodzimej ludności w jej własnym państwie.
Nie mówiąc już o tym, że wiele z tych biznesów po prostu jest nielegalnych. Nielegalne salony fryzjerskie, rosyjskie taksówki bez licencji, rosyjskie prostytutki - tak zaczęła wyglądać tajska rzeczywistość.
Tajowie widzą, że napływ Rosjan może zmniejszyć renomę państwa, które stoi na turystyce, w szczególności w oczach Europejczyków. To właśnie dlatego rozpoczynają się próby przyciągnięcia obywateli państw, którzy do Rosjan nie przejawiają aż takiej niechęci.
Turyści z Kazachstanu, Indii, Chin czy Tajwanu być może już za niedługo będą mogli liczyć na brak konieczności posiadania wizy, jeżeli będą przyjeżdżać na mniej niż 90 dni.
Czytaj także: Tajlandia ma problem. "Z roku na rok jest coraz gorzej"