Dziennikarka Bianka Mikołajewska rozgrzała w środę opinię publiczną swoim tekstem dotyczącym syna byłej premier Beaty Szydło. Z artykułu dowidzieliśmy się, że były ksiądz podjął pracę w firmie, w której udziały ma... Daniel Obajtek.
Publikacja spotkała się z dużą falą krytyki ze strony obozu rządzącego. Politycy PiS, na czele z premierem Mateuszem Morawieckim, potępili tekst Mikołajewskiej.
Takie nagonki powinny spotkać się z bezwzględnym i powszechnym napiętnowaniem - ocenił Morawiecki.
Czytaj też: Drogi podkład gwiazd i odpowiednik z Biedronki za 13,99. Sprawdziłam, który lepszy
W obronie artykułu stanął m.in. dziennikarz Kamil Dziubka. "Media mają prawo ujawnić, że dorosły syn byłej premier pracuje w firmie, która dostała 30 mln zł dotacji z budżetu, jej udziałowcem jest człowiek, który dzięki partii pani premier zarobił miliony, a podległa tej partii prokuratura wycofała z sądu akt oskarżenia wobec niego".
Obajtek komentuje pracę dla Szydło
Daniel Obajtek odpiera zarzuty w związku z tekstem Oko.press. Prezes Orlenu w rozmowie z serwisem "wPolsce" przyznaje się, że pomógł Tymoteuszowi Szydło w otrzymaniu pracy.
Jest to młody chłopak i dlaczego miałem mu nie pomóc? Czy ja go zatrudniłem do spółki skarbu państwa? Mogłem prosić, żeby tego człowieka zatrudnić. Człowieka zatrudnić na zwykłe stanowisko. Zachowałem się w porządku, zachowałem się jak człowiek. Ale tamci nie szanują żadnych świętości, atakują tego pana. Ma prawo do życia, ma prawo do pracy, nie przyjąłem go do PKN Orlen, więc to powinien być plus dla mojej osoby i pani premier, a jesteśmy obiektem wstrętnego atakowania. Te osoby uczyły się od poprzedniego systemu, to jest wyniszczenie ludzi, ale ja sobie na to nie pozwolę - zwraca się Obajtek do polityków opozycji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.