Zgłoszenie o przemocy nad zwierzęciem wolontariusze otrzymali w sobotę. Do Ekostraży we Wrocławiu zadzwoniła właścicielka amstaffa, która powiedziała, że jej partner znęcał się nad psem, bił go oraz psikał gazem. Miał też użyć przeciwko czworonogowi domestosu, którym polał czworonoga.
Kiedy aktywiści przyjechali na miejsce zdarzenia, zauważyli też, że pies ma na szyi ciasno zaciśniętą kolczatkę. Na jego ciele przedstawiciele Ekostraży zauważyli liczne rany od żrącej substancji. Zwierzę mieszkało w fatalnych warunkach - w mieszkaniu panował bałagan, a psy pozbawione jedzenia i wody.
Chciał ukarać partnerkę
Jak poinformowała właścicielka, pies od kilku tygodni był bity, psikany gazem pieprzowym i polewany środkami czystości przez jej partnera. Mężczyzna miał znęcać się nad nim, by ukarać kobietę. Aktywiści, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, potwierdzili, że to nie było jednostkowe znęcanie się.
Cały czas był katowany. To widać po tym psie, po jego zachowaniu, po tym, jaki ma stosunek do ludzi, jak reaguje na człowieka - mówił na antenie Polsat News Dawid Karaś ze Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt Ekostraż.
Szukają właściciela dla psa
Dzień przed przyjazdem wolontariuszy Ekostraży w mieszkaniu interweniowali policjanci. Nie zgłosili oni jednak żadnych nieprawidłowości związanych z opieką nad psem. Aktywiści zabrali amstaffa z mieszkania i przewieźli do azylu dla zwierząt. Teraz szukają nowego właściciela dla czworonoga i przygotowują zawiadomienie do prokuratury.
Pies Diego już u nas, na początku znerwicowany, nieufny, na koniec po podaniu pierwszych leków i po prostu okazaniu mu serca bardzo się otworzył i nie chciał na krok opuścić wolontariuszek, które prawdopodobnie uratowały mu życie przed kolejnym atakiem kata - napisała Ekostraż na Facebooku.