O skandalicznej sytuacji, która wydarzyła się na kieleckim osiedlu Baranówek, donosi świętokrzyska policja i "Echo Dnia". W czwartek, tj. 12 października, funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie od ojca dwóch trzynastolatek.
Czytaj także: Nad Odrą grasuje dewiant. "Zapraszam śmiało, nie gryzę"
Z jego relacji wynika, że przy dziewczynkach zatrzymał się samochód marki BMW. Jak się okazało, pojazd był prowadzony przez kompletnie nagiego mężczyznę. Co więcej, na widok nastolatek dewiant zaczął się onanizować. Na szczęście dziewczynki szybko zareagowały na nietypową sytuację. Zaczęły krzyczeć, co błyskawicznie spłoszyło mężczyznę.
Czytaj także: Atak zboczeńca w autobusie. To 53-latek zrobił uczennicy
Jak wynika z rozmowy z rzecznik prasową komendanta miejskiego policji w Kielcach, sprawa jest wyjaśniana przez funkcjonariuszy.
Ustaliliśmy, kim mógł być człowiek z bmw, trwają czynności zmierzające do wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia i zatrzymania mężczyzny - przekazała Małgorzata Perkowska-Kiepas.
To nie był przypadek
Co tym bardziej przerażające, wiele wskazuje, że nie był to pojedynczy incydent. Internauci poinformowali bowiem, że nagi kierowca, siedzący za kierownicą BMW, był widywany także w innych częściach miasta. Mówi się m.in. o ulicach: Piekoszowskiej i Częstochowskiej. Wiele wskazuje więc na to, że dewiant cały czas grasuje po Kielcach.
Do ewentualnej recydywy w związku z zaspokajaniem się także odniosła się przedstawicielka kieleckiej policji. Przyznała ona, że sytuacja wcale nie musi być wyjątkiem:
Rzeczywiście, mamy zgłoszenie o podobnej sytuacji przy ulicy Częstochowskiej. Wtedy także chodziło o mężczyznę w bmw. Nie wykluczamy, że sprawy się łączą - poinformowała Małgorzata Perkowska-Kiepas.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.