- Władimir Putin nie ufa nikomu, nawet ochroniarzom, którzy mogą nie wiedzieć, gdzie konkretnie się znajduje, czy jest w pobliżu czy nie - powiedział Witalij Bryżatyj, niezależnej stacji Dożd.
(Pracownikom ochrony - przypis red.) mogą powiedzieć, że prezydent wypoczywa akurat w tym miejscu. Wtedy wszyscy biegają, jest zamieszanie, ale on może być w tym czasie zupełnie gdzie indziej - dodał.
W rozmowie z dziennikarzami telewizji przyznał, że w Federalnej Służbie Ochrony działa pododdział SBP (służba bezpieczeństwa prezydenta). I to właśnie jemu przywódca Rosji ufa najbardziej, i dlatego to właśnie on towarzyszy mu w czasie wszystkich wyjazdów.
Czytaj więcej: Rosjanin się wygadał. Już wiadomo, po co kopią doły
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przed wizytą Putina na Krymie jego przybycie ogłaszane jest jednocześnie na dwóch lotniskach - w Sewastopolu i Symferopolu (odległość między nimi wynosi ponad 100 kilometrów - przypis red.), w miejsca te zlatują się śmigłowce, przybywają konwoje Gwardii Narodowej, a prezydent może wcale nie przylecieć samolotem. Może przybyć innym środkiem transportu, na przykład drogą morską - mówił.
Podkreślił, że "bezpieczeństwo prezydenta Rosji jest na najwyższym poziomie, ponieważ bardzo boi się on o swoje życie".
Kiedy Putin przyjeżdżał do Sewastopola, tamtejszy gubernator spędzał w jednej z państwowych dacz kilka tygodni, odbywając kwarantannę. To się nie zmieniło - dodał.
Kim jest Witalij Bryżatyj?
Z przekazanych informacji wynika, że Witalij Bryżatyj urodził się i dorastał na Kamczatce. Jednak w 2015 roku, po nielegalnej rosyjskiej aneksji Krymu, przeprowadził się na półwysep, gdyż stamtąd pochodzi jego żona Anna.
Wówczas mężczyzna rozpoczął pracę w jednostce specjalnej rosyjskiej policji OMON. Następnie zatrudnił się w Federalnej Służbie Ochrony, która odpowiada za zapewnienie bezpieczeństwa władzom na Kremlu.
Witalij Bryżatyj był zatrudniony jako kynolog. Do jego obowiązków należała ochrona rezydencji rosyjskiego przywódcy. Mężczyzna wraz z psami badał teren posiadłości, a dokładniej mówiąc sprawdzał, czy nie tam materiałów wybuchowych.
Dacza znajduje się w miejscowości Oliwa. Warto podkreślić, że w tym miejscu nie ma dostępu do morza, a mieszkańcy mają zakaz wstępu na pobliskie tereny.
Postanowił odejść z Federalnej Służby Ochrony. Przełożeni grozili, że wyślą go na wojnę
Po inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę Witalij Bryżatyj zadecydował się odejść z Federalnej Służby Ochrony. Jednak to nie było łatwe. Cały proces trwał osiem miesięcy.
Ostatnie zdanie, jakie usłyszałem, odchodząc ze służby, brzmiało: "Powodzenia na froncie" - powiedział.
Mężczyźnie udało się uciec z kraju. Obecnie mieszka w Ekwadorze.
Źródło: Dożd, TVN24 BiS
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.