Do niecodziennej sytuacji doszło we wtorek w jednej z krakowskich kawiarni. Na środku klimatycznej sali mieszczącego się w starej kamienicy lokalu Cafe Magia stanął ochroniarz i spytał gości, kto z nich ostatni był... w toalecie.
Jak relacjonuje dziennikarka "Gazety Wyborczej", która była świadkiem sytuacji, na siedzących w przytulnym wnętrzu gości padł blady strach. Autorka tak opisuje całe zdarzenie:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z krzesła przy stoliku obok mnie podniosła się młoda kobieta, zrobiła krok do przodu i zapytała: - Ale o co chodzi, światła nie zgasiłam? Wtedy ochroniarz wyciągnął schowaną za plecami policyjną pałkę, postukał nią o metalowe ozdoby wyposażenia kawiarni, po czym zapytał klientkę, czy wie, co to jest. Dziewczyna jeszcze bardziej pobladła. Ochroniarz zażądał, żeby poszła razem z nim.
Na bulwersujące zachowanie pracownika ochrony mieli zareagować inni goście kawiarni. Na skutek ich protestów mężczyzna wycofał się ze swojego pomysłu, a klientka została na miejscu.
Jednak jak zeznają bariści z Cafe Magia, to nie pierwszy wybryk ochroniarzy w tym miejscu i podobne sytuacje zdarzały się już w przeszłości. Pracowników ochrony zatrudnia jednak nie kawiarnia, a zlokalizowane tuż obok Muzeum Krakowa.
Dyrektor placówki, Michał Niezabitowski w rozmowie z dziennikarką Gazety Wyborczej przyznaje, że nieadekwatność reakcji pracownika ochrony jest szokująca. I dodaje:
Jutro oczekujemy raportu i wyjaśnień z firmy ochroniarskiej, którą muzeum wynajmuje, w sprawie tego incydentu. Musimy mieć pewność, że przysyłają do nas do pracy odpowiedzialnych ludzi. Za radą prawników muzeum zgłosimy tę sytuację też do organów ścigania - zapewnia dyrektor cytowany przez GW.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.