Do przerażającego odkrycia przez holenderską policję doszło w lipcu 2020 roku w miejscowości Wouwse Plantage. Funkcjonariusze natrafili na uszczelniony izolującą folią kontener. Na środku stał staromodny fotel dentystyczny z paskami do mocowania rąk, kajdankami i całym arsenałem narzędzi, które mogłyby zostać wykorzystane do torturowania ludzi.
Czytaj także: Śmierć Polaków w Holandii. Rodzina uruchomiła zbiórkę
Funkcjonariusze znaleźli również ogromną zamrażarkę, która może pomieścić więcej niż jedną osobę, oraz wannę do mieszania betonu, która rzekomo miała być używana do podtapiania ofiar. Znaleziono także skradzione mundury policyjne i kamizelki kuloodporne.
To odkrycie zszokowało wówczas nawet najbardziej doświadczonych policjantów specjalnej grupy operacyjnej holenderskiej policji. "Ja pierniczę!" - wołał jeden z nich na nagraniu upublicznionym przez policję.
Czytaj także: Śmierć polskiej pary w Holandii. Są nowe informacje
"Nieuniknione konsekwencje zażywania kokainy"
Śledztwo w tej sprawie trwa. Jak powiedział w poniedziałek holenderski prokurator, odkrycie dźwiękoszczelnej sali tortur, która prawdopodobnie była używana przez gang narkotykowy, powinno przypomnieć wszystkim, którzy zażywają kokainę, o konsekwencjach ich nałogu.
Prokurator Koos Plooij powiedział sądowi w Amsterdamie, że przemoc w handlu narkotykami jest "odrażającym, ale najwyraźniej nieuniknionym" skutkiem zażywania nielegalnych narkotyków w Holandii i krajach sąsiednich.
Pytanie brzmi, ilu ludzi jest skłonnych przyznać, że rzeczywiście istnieje związek między zażywaniem kokainy [...] a podziemiem, które chętnie odpowiada na zapotrzebowanie, ale kieruje się własnymi zasadami: korupcja, podkopywanie, nieoszczędzanie niczego i nikogo – powiedział Plooij, którego cytuje "The Guardian".
Czytaj także: Gdańsk. Cztery psy rzuciły się na kobietę z dziećmi
"Bossowi podziemia" grozi 12 lat więzienia
Według ustaleń śledczych za tajnym obiektem, składającym się z kilku kontenerów mieszkalnych i sali tortur, kryje się gang narkotykowy.
Głównym podejrzanym jest 40-letni Robin van O., który ponoć prowadził siłownię i był rzekomo zaangażowany w handel narkotykami. Mówi się, że Van O. w Utrechcie nazywany był "bossem podziemia". Wcześniej był on podejrzany o zamordowanie 41-letniego mężczyzny.
Prokuratorzy chcą dla 40-latka kary 12 lat więzienia. Mężczyźnie grozi już 17 lat i 9 miesięcy pozbawienia wolności z powodu innego wyroku skazującego. Robin van O. w dokumentach opisany został jako "główna postać w świecie narkotyków".