Huragan Milton uderzył w zachodnie wybrzeże Florydy 9 października 2024 roku przynosząc ogromne zniszczenia. Wiatr osiągał prędkość do 200 km/h, a w niektórych miejscach pojawiły się fale sztormowe o wysokości 2,7 metra.
Huragan spowodował także nagłe powodzie i przerwy w dostawach prądu dla ponad 1,5 miliona osób. Zjawisku towarzyszyły również liczne tornada, które dodatkowo potęgowały chaos. Niestety, na skutek tragicznych wydarzeń zginęło co najmniej 16 osób.
W czasie, gdy miliony mieszkańców Florydy ewakuowało się z powodu nadciągającego huraganu Milton, Mike Smalls Jr. postanowił wyruszyć na zewnątrz, prosto w środek burzy, "uzbrojony" jedynie w dmuchany materac, parasolkę i paczkę makaronu instant. Swoje ryzykowne zachowanie transmitował na platformie Kick, kusząc widzów obietnicą, że jeśli osiągnie 10 tysięcy wyświetleń, rzuci się z materacem do wody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po osiągnięciu progu wyświetleń, Mike dotrzymał słowa i zanurzył się w niespokojne wody. Chwilę później zaczęły się problemy.
Wiatr zaczął przybierać na sile, a ja nie umiem pływać... musiałem złapać się drzewa – przyznał Mike Smalls Jr. opisując swoją sytuację.
Warto podkreślić, że obszar ten objęty był nakazem ewakuacji, co oznaczało, że mieszkańcy powinni opuścić domy dla własnego bezpieczeństwa.
Mimo że Mike bezpiecznie zakończył swoją przygodę, jego nagranie, które trwało godzinę, zebrało ponad 60 tysięcy wyświetleń na platformie Kick i miliony na innych mediach społecznościowych, takich jak X.
Niebezpieczne trendy w internecie
Livestreaming, czyli transmisje na żywo, stał się jednym z głównych źródeł zarobku dla twórców internetowych. Wzrastająca konkurencja na platformach takich jak Kick czy TikTok skłania niektórych z nich do coraz bardziej ryzykownych działań, by wyróżnić się i przyciągnąć widzów. Takie podejście budzi jednak coraz więcej kontrowersji. W mediach społecznościowych nie brakowało krytyki pod adresem Mike’a, a wielu internautów zarzucało mu, że naraża swoje życie dla chwilowej popularności.
Mike przyznał, że jego działanie było "kontrowersyjne", ale dodał, że patrząc z perspektywy twórcy, "ludzie lubią oglądać rzeczy na granicy ryzyka". Choć jest świadomy, że nie tylko ryzykuje własnym życiem, ale także życiem ratowników, którzy mogliby zostać wezwani na pomoc, nie wyklucza, że ponownie spróbuje czegoś podobnego, "jeśli cena będzie odpowiednia".
Ostrzeżenie służb ratunkowych
Policja w Tampa, gdzie odbywała się transmisja, wydała stanowcze ostrzeżenie.
Ignorowanie nakazów ewakuacji naraża życie. Osoby, które decydują się na pozostanie, nie tylko ryzykują własnym bezpieczeństwem, ale także komplikują pracę ratowników, którzy z narażeniem życia próbują ratować innych – brzmiał komunikat władz.
Podkreślono, że nieodpowiedzialne działania, takie jak te podejmowane przez Mike’a, mogą opóźniać kluczowe operacje ratunkowe.
Nawet 300–400 dolarów na godzinę
Wydaje się, że dla wielu twórców internetowych nie ma granic, jeśli chodzi o zdobywanie popularności. Mike Smalls Jr. jest jednym z tych, którzy zrobili karierę na niebezpiecznych wyczynach. W przeszłości transmitował na przykład odpalanie fajerwerków w zamkniętym pomieszczeniu, a także prowokacyjne zachowania w restauracjach typu fast food. Jak sam przyznał, jego plan na huragan Milton był prosty – "Zrobić kilka fajnych klipów, a jak się zrobi za dziko, to wrócić spokojnie do domu".
Podobny wyczyn Mike’a miał miejsce podczas huraganu Helene, kiedy to przez ponad pięć godzin transmitował siebie, trzymając namiot w podziemnym przejściu, w czasie gdy ocean zalewał pobliskie barierki.
Platformy takie jak Kick oferują streamerom możliwość zarabiania na liczbie wyświetleń oraz darowiznach od widzów. Mike nie zdradził dokładnie, ile zarobił na swojej transmisji z huraganu Milton, ale stwierdził, że dochody zależą od popularności streamu – niektórzy twórcy zarabiają nawet 300–400 dolarów na godzinę. Podkreślił, że zarobione pieniądze pozwoliły mu opłacić kilka rachunków.
Czytaj więcej: Przetrwał huragan Milton na łodzi. Okazało się, że jest Polakiem.
Odpowiedzialność platform i bezpieczeństwo użytkowników
Choć Mike twierdzi, że dba o swoje bezpieczeństwo, jego działania budzą pytania o odpowiedzialność platform streamingowych. Kick, w odpowiedzi na pytania dotyczące działań Mike’a, podkreślił, że jest "platformą stawiającą twórców na pierwszym miejscu" i nie ingeruje w treści, jakie publikują użytkownicy, o ile nie naruszają one regulaminu. W przypadku łamania zasad platformy, takich jak nielegalne działania, twórca może zostać zbanowany.
Z kolei TikTok, gdzie również dostępne są klipy Mike’a, zaznaczył, że ich wytyczne dotyczące zarabiania zabraniają promowania treści, które manipulują innymi lub wykorzystują cierpienie ludzi do zdobycia zaangażowania.
Mimo kontrowersji, Mike nie zamierza rezygnować z takich działań.
Nie ratujcie mnie. Jeśli zrobię to znowu? W porządku. Nie musicie nic mówić. Nie chcę, żebyście ryzykowali swoje życie dla mnie - powiedział Mike odnosząc się do przyszłych wyczynów w trakcie huraganów.