Na Twitterze pojawił się dziennikarski reportaż o dzielnej Hannie Plishchynskiej. Kobieta - uzbrojona w wykrywacz metali - przechadza się po swoim polu, aby znaleźć materiały wybuchowe, pozostawione przez Rosjan. Najczęściej znajduje miny, ale niekiedy zdarzają się też rosyjskie rakiety.
Czytaj także: Rosjanie już sami się gubią. "Wypracujmy porozumienie"
Dlaczego mieszkanka Mikołajowa zdecydowała się na tak niebezpieczne zajęcie? Kobieta podkreśla, że wszystko robi dla krowy.
Jesteśmy Ukraińcami, nie złamią nas. Wszystko robię dla swojej Lany. Przeszukuję pobliskie łąki, aby zapewnić krowie przestrzeń i pożywienie. Nie boję się. Co jakiś czas odnajduję np. kawałki szrapneli (pociski artyleryjskie używane do rażenia ludzi - przyp. red). - mówi w materiale wideo Plishchynska.
Starsza kobieta nie zajmuje się usuwaniem znajdywanych pocisków czy min. Wzywa do tego wyspecjalizowane służby. Mimo to jest dla lokalnych mieszkańców prawdziwą bohaterką. Pomaga im i przeczesuje także ich tereny.
Krowa odwdzięcza się pani Hannie, dając jej bardzo dobre jakościowo i zdrowe mleko. Ukrainka podkreśla, że zwierzę nie jest winne temu, co robią Rosjanie i nie chce jej narażać na niebezpieczeństwo.
Miasta regularnie ostrzeliwane przez Rosjan
Mikołajów to miasto, które jest regularnym celem pocisków z Rosji. Wojska agresora często biorą na cel także cywilne obiekty, w tym szpitale czy szkoły. Do ostatnich ataków na bardzo szeroką skalę doszło 20 lipca.
W ostrzelaniu Mikołajowa i Odessy ranne zostały nawet małe dzieci. Hanna Plishchynska nie ma jednak wątpliwości, że to Ukraina zwycięży w wyniszczającym starciu z Rosją.