To była cicha i bardzo skromna uroczystość. 16 listopada na cmentarzu w Gdyni odbył się pogrzeb Grzegorza Borysa. Na prośbę bliskich, z wiadomych względów, nie ujawniono, o który cmentarzy chodzi. W uroczystości uczestniczyło tylko kilka osób.
''Niewielki kondukt przeszedł od bramy cmentarza na miejsce pochówku. Nikt nie niósł nawet tabliczki z imieniem i nazwiskiem, ta czekała już przy grobie. To był przygnębiający widok. Czarna urna z prochami, przy dźwiękach melodii zagranej na trąbce, spoczęła w niewielkiej mogile. Przykryto ją kilkoma wiązankami i otoczono zniczami'' - opisywał ''Fakt''.
Przypomnijmy: Grzegorz Borys był podejrzany o zamordowanie dziecka, sześcioletniego syna Olusia. Od 20 października mężczyzna był poszukiwany przez służby. Jego ciało wyłowiono 6 listopada ze zbiornika Lepusz na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Borys został pochowany z dala od grobu synka, na innym cmentarzu. Sześcioletni Oluś spoczął w grobie rodzinnym.
Odwiedzili grób Grzegorza Borysa
Minął miesiąc od pogrzebu Grzegorza Borysa. ''Fakt'' sprawdził, jak dzisiaj wygląda grób, w którym spoczął 44-letni wojskowy. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, ktoś nadal odwiedza mogiłę i dba o nią.
Jak opisuje ''Fakt'', na grobie cały czas palą się znicze. Ktoś przyniósł nowe kwiaty, a nawet świąteczną wiązankę. A zatem wygląda na to, że bliscy całkiem niedawno odwiedzili grób 44-latka.
Nie sposób nie zwrócić uwagi na wymowne napisy zamieszczone na zniczach. Na jednym z nich można przeczytać: "Drogi Kolego, na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci". Na innym pojawiły się poruszające słowa: "Pozostaniesz na zawsze w sercach tych, którzy cię kochali".