W piątek przed koncertem zespołu Piknik do hali Crocus City Hall w Krasnogorsku na obrzeżach Moskwy wtargnęli uzbrojeni mężczyźni, którzy otworzyli broń do tłumnie zebranych ludzi. W budynku doszło do eksplozji, w następstwie czego wybuchł pożar.
Liczba ofiar śmiertelnych zamachu wzrosła do ponad 140 i jeszcze może się zmienić. Zamachowcy zbiegli z miejsca zdarzenia.
Odpowiedzialność za atak terrorystyczny wzięło na siebie Państwo Islamskie. W sobotę rano szef FSB Aleksander Bortnikow poinformował Władimira Putina o zatrzymaniu 11 osób, w tym wszystkich czterech terrorystów bezpośrednio zaangażowanych w atak terrorystyczny - podała państwowa agencja RIA Novosti.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wydarzenia pod Moskwą odbiły się szerokim echem w całej Rosji. Ludzie coraz mocniej zaczynają bać się o swoje bezpieczeństwo. W głowach mają różne myśli, a policja woli dmuchać na zimne i przeprowadza dodatkowe kontrole.
Jak poinformował Biełsat w mediach społecznościowych, przy wejściach do centrów handlowych w Moskwie dyżuruje policja. Niektórzy odwiedzający są proszeni o pokazanie dokumentów.
Według kolejnych informacji, mieszkańcy rosyjskiej stolicy musieli pilnie opuścić galerie: Gorod i Mozaika. Natomiast w Petersburgu ewakuowano ludzi z galerii Pasaż.
Dlaczego? Ponieważ do służb lub do samych centrów ktoś wysłał informacje o podłożeniu ładunków wybuchowych w budynkach.
Putin straci poparcie?
Według ekspertów OSW, duża liczba ofiar zamachu i powolna reakcja służb może zwiększyć także niezadowolenie społeczne, w tym skierowane przeciwko władzom, nie spowoduje to jednak poważnych konsekwencji politycznych.
Należy się liczyć także ze wzrostem nastrojów antyimigranckich w Rosji, możliwe są pojedyncze akty przemocy skierowane wobec przybyszy z Kaukazu i Azji Centralnej. Niewykluczone, że władze rosyjskie celowo do nich dopuszczą, aby skanalizować społeczne niezadowolenie - przewidują eksperci w swojej analizie.