Do tragedii doszło rok temu, jednak media dowiedziały się o tym niedawno. Statek handlowy wywrócił się na Morzu Czarnym, zabijając przy tym ponad 14 tysięcy owiec. Rumunia została oskarżona o przemilczenie całej sprawy.
Czytaj także: Korea Północna prawie rozpętała III wojnę światową. Poszło o szczepionkę na koronawirusa
Ratownicy próbowali ocalić zwierzęta, jednak tylko 180 owcom udało się przeżyć tę mękę. Jak doszło do przeoczenia faktu, że na statku Queen Hind znajdowały się żywe owce?
Sprawą zajęły się fundacje dla zwierząt oraz pismo The Guardian. Rumuńskie ministerstwo transportu poinformowało o tym, że sprawa już dawno została zamknięta, a raport na dniach powinien pojawić się na stronie. Dodano też, że skupiono się na badaniu zachowania kwestii bezpieczeństwa, a nie zaangażowania w sprawę osób trzecich.
Jak podaje The Guardian, według oficjalnych doniesień statek był załadowany o 10 proc. poniżej maksymalnej ładowności. Jednak wiele wskazuje na to, że statek był przeładowany. Firma zajmująca się sprzątaniem statków po wypadkach zastała przerażający widok.
Na pokładzie znajdowały się ukryte przedziały, a w nich masa martwych zwierząt. Jak zauważa The Guardian, w raportach nikt o tym fakcie nie wspomniał.
Pismo postanowiło skontaktować się z firmą MGM Marine Shipping, która zarządzała statkiem. Zapytano, czy ktoś wiedział o "tajnych" pokładach, na których znajdowały się owce i które najprawdopodobniej doprowadziły do przeciążenia.
Nic się nie zmieniło, nie chcę więcej rozmawiać o tym statku - chcę o tym zapomnieć - powiedział przedstawiciel firmy w rozmowie z The Guardian.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.