Tomasz M. od dawna budził niepokój wśród tych, którzy go otaczali. Sąsiedzi wspominali o tym, jak chwalił się bronią, którą ma w mieszkaniu lub gdy mówił, że nie chce sypiać z kobietą, bo woli małych chłopców. Nikt jednak nie brał jego słów na serio. Wszyscy myśleli, że mężczyzna "jest po prostu dziwny".
Tomasz M. stwarzał problemy już jako dziecko. Wspomniał o tym jego ojciec, który udzielił szczerego wywiadu dla "Uwaga TVN".
Z synem od dziecka były problemy. Na początku były to drobne włamania, kradzieże. Dochodziło do sytuacji, że jak widziałem na osiedlu stłuczoną szybę to jechałem w ciemno na policję i zazwyczaj miałem rację - wspomina.
Największy konflikt między mężczyznami pojawił się w 2013 roku. Poszło o wspólny zakład optyczny. Ojciec 41-latka został wyrzucony z prowadzenia biznesu. I tak kontakt się urwał.
Na co dzień to pracowity, normalny, niegłupi człowiek, ale wstępowało w niego drugie oblicze, drugie ja - mówi ojciec zabójcy Sebastianka.
Dziś mężczyzna nie może uwierzyć w to, co się stało. Powiedział w programie, że syn skrzywdził go dla pieniędzy, ale nie rozumie, dlaczego krzywdził dzieci. Przyznał, że trudno wyrzec się własnego dziecka, nawet w takiej sytuacji.
Nie wiem, czy powinienem go jeszcze nazywać swoim synem. Wyrzekać się własnego syna, nawet w takiej sytuacji to bardzo trudne - mówi ojciec Tomasza M. w rozmowie z "Uwaga TVN".
Tomasz M. w 2008 roku uprowadził 9-letniego wówczas Dawidka. Chłopiec kilka godzin spędził w pokoju pełnym kamer i aparatów, a oprawca kazał mu się rozebrać. Został skazany na dwa lata w zawieszeniu. Matka chłopca do dziś żałuje tak niskiego wyroku. Kobieta zastanawia się, ile dzieci jeszcze ucierpiało z powodu Tomasza M. Uważa, że mogło być ich więcej, ale zostały zastraszone.
Zastanawiałem się nie raz, dlaczego mój syn poszedł taką drogą w życiu, ale jedyne, co wymyśliłem, to że to po prostu nie jest mój syn - podsumowuje ojciec Tomasza M.