Tangan z Teksasu nie miała typowych objawów COVID-19. Jak powiedziała jej matka w rozmowie z NBC News, po prostu pewnego dnia zaczęła być bardzo zmęczona i senna. Później pojawiły się nudności, wymioty i spadek sił. Rodzice od razu zabrali dziecko na pogotowie.
Choć nie były to objawy wirusa, lekarze musieli zrobić dziecku test na obecność COVID-19. Wynik wyszedł pozytywny. Medycy dawali dziecku wysokie szanse na przeżycie, ponieważ, jak się powszechnie uważa, koronawirus nie jest aż tak groźny dla dzieci.
Dziewczynka wciąż jednak była słabła, więc rodzice jeszcze raz udali się na pogotowie. 5-latka w pewnym momencie przestała oddychać.
Tangan chodziła do szkoły tak samo jak inne dzieci. Nosiła maseczkę i przestrzegała zasad higieny. Jej matka w rozmowie z NBC News przyznała, że córka sama jej przypominała o noszeniu maseczki i była przerażona sytuacją epidemiczną.
Czytaj także: Szczepionka na koronawirusa. Generał jest przerażony
W piątek Teksas stał się pierwszym stanem w USA, w którym odnotowano milion przypadków koronawirusa. W sprawie śmierci Tangan głos zabrała dyrektorka departamentu zdrowia w Amarillo. Okazuje się, że do największej ilości zakażeń dochodzi właśnie w szkołach i w zakładach pracy.
Departament jest załamany sytuacją, a nasze myśli i modlitwy kierują się do tej konkretnej rodziny i każdej rodziny, która straciła kogoś w naszej społeczności - powiedział dyrektorka departamentu zdrowia Casie Stoughton.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.