Zdarzenie zarejestrowała kamera samochodowa, którą mężczyzna miał włączoną w trakcie jazdy. Kierowca pędził z dużą prędkością - do czego też służy droga ekspresowa - gdy nagle, z ciemności, wyłonił się... koń, zmierzający niemal wprost na niego.
Zwierzę biegło po pasie, który znajdował się najbliżej lewej krawędzi prawej strony drogi ekspresowej. Koń kłusował pod prąd.
Przeczytaj także: Koronawirus w Polsce. Rekord zakażeń. Raport Ministerstwa Zdrowia
Brakowało dosłownie centymetrów, aby zwierzę zderzyło się z nadjeżdżającym autem. Strach pomyśleć, co stałoby się z kierowcą, gdyby koń z impetem wylądował na przedniej szybie auta.
Widoczność była słaba. Uratowała go czujność
Zdarzenie miało miejsce 19 września, zaraz po północy. Mało brakowało, aby sytuacja skończyła się w tragiczny sposób.
Przeczytaj także: 6-latek odebrany rodzicom. Mateusz Morawiecki: "jestem przerażony"
"Ekspresówka" nie w każdy miejscu oświetlona jest dobrze, a gdzieniegdzie, co widać na filmie, lamp po prostu nie ma. Kierowca miał więc ograniczone pole widzenia. Jego reakcja na widok biegnącego konia jest jednak zadziwiająca. Mężczyzna od razu odbił kierownicą lekko w prawo, co być może go uratowało.