Drogi rowerowe w polskich miastach stają się coraz bardziej zatłoczone przez kurierów korzystających z elektrycznych pojazdów, które mogą osiągać prędkość do 50 km/h. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", na którą powołuje się Polska Agencja Prasowa, takie praktyki są nie tylko niebezpieczne, ale również nielegalne.
Kurierzy, aby przyspieszyć dostarczanie zamówień, coraz częściej wybierają pojazdy przypominające duże rowery z silnikami elektrycznymi. Te pojazdy, wyposażone w mocne akumulatory, nie wymagają pedałowania i często poruszają się po ścieżkach rowerowych oraz chodnikach. Kuba Czajkowski, ekspert transportowy ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, podkreśla, że takie pojazdy stanowią zagrożenie dla rowerzystów i pieszych.
Stwarzają przez to spore zagrożenie dla prawdziwych rowerzystów i pieszych — mówi Czajkowski w rozmowie z "DGP".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problem z definicją prawną
Zgodnie z obowiązującym prawem, pojazdy używane przez kurierów nie spełniają definicji roweru elektrycznego. Według Czajkowskiego są to raczej motorowery, które powinny poruszać się po jezdni. Użytkownicy takich pojazdów powinni mieć co najmniej 14 lat oraz prawo jazdy kategorii AM lub kartę motorowerową wydaną przed 2013 r.
Łukasz Puchalski, pełnomocnik rowerowy warszawskiego ratusza, przyznaje, że na ścieżkach rowerowych pojawia się coraz więcej pojazdów, które mogą przekraczać prędkość 25 km/h, co jest niezgodne z przepisami.
Czytaj też: Wstał z wózka i się zaczęło. Skandal na SOR
Reakcje firm kurierskich
Biuro prasowe Ubera poinformowało, że firma wdrożyła powiadomienia push dla kierowców i kurierów o przekroczeniu dozwolonej prędkości. "Jednocześnie każdy kierowca oraz kurier będący uczestnikiem ruchu drogowego jest odpowiedzialny za przestrzeganie jego przepisów we własnym zakresie" – zaznaczono w cytowanym przez PAP oświadczeniu.
Firma Pyszne.pl zapewnia, że jej kurierzy używają tylko rowerów elektrycznych z silnikami, które wyłączają się po przekroczeniu 25 km/h. Z kolei Łukasz Turczyński z Bolt Food przyznał, że firma pracuje nad rozwiązaniami, które mają odpowiedzieć na zaistniałą sytuację.