Ortopeda postanowił przebadać się po tym, jak u jednego z członków jego rodziny pojawiły się objawy choroby COVID-19. Wynik testu okazał się pozytywny. Wobec tego lokalny sanepid wyselekcjonował grupę osób, które w ostatnim czasie miały styczność z mężczyzną.
Istniały obawy, że zarażonych mogło zostać ponad 100 osób, a szpital w Ostrowie Wielkopolskim stanie się kolejnym po Sieradzu rozsadnikiem koronawirusa w minionych dniach. Na całe szczęście okazało się, że były one przyjmowane w prywatnym gabinecie, a nie w szpitalu.
W tej chwili mogę powiedzieć, że jest to już 100 osób, a liczba rośnie. To pacjenci, których przyjmował w prywatnym gabinecie. Przed nami dużo pracy – mówił w zeszłym tygodniu portalowi wlkp24 Andrzej Biliński, dyrektor ostrowskiego sanepidu.
Okazuje się również, że żadna dotychczas żadna z 74 przebadanych osób nie została zarażona COVID-19. Na testy czeka jeszcze 28 pozostałych. Wszystkie 102 osoby zostały jednak skierowane na prewencyjną kwarantannę.
Czytaj także:
Zasługa maseczki i rękawiczek
Jak donosi TVN24, tak zadowalające wyniki testów są zapewne wynikiem stosowania się przez lekarza do wszystkich norm bezpieczeństwa. Podczas kontaktu z pacjentami miał na sobie maseczkę oraz jednorazowe rękawiczki. Jego pacjenci również bez przerwy musieli mieć zasłonięte usta i nos.
Jak twierdzi Andrzej Biliński, to nie pierwsza sytuacja, gdy słyszy się, że choć lekarz zachorował na koronawirusa, to jego pacjenci nie zarazili się. Jak uważa szef powiatowego sanepidu, powodem jest właśnie restrykcyjne przestrzeganie zasad bezpieczeństwa epidemicznego - zwłaszcza noszenia rękawiczek i maseczek.
Zobacz także: Najazd turystów na Hel. Niemal wszyscy zapomnieli już o pandemii
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.