Kiedyś w kontekście porodów mówiło się o tzw. "szwie mężowskim", inaczej "szwem dla męża". Jest to dodatkowy szew, który ma zmniejszyć wejście do pochwy, co ma przełożyć się na większą przyjemność podczas miłosnych igraszek. Jak się okazuje, pojęcie stosowane jest przez niektórych panów aż do dzisiaj.
Popularna na TikToku jednak pokazała, jak reaguje na taką prośbę. Tym samym zaskarbiła sobie sympatię wielu osób.
Świetna robota mamusiu, masz tutaj małą łezkę. Nazywamy to raną szarpaną pierwszego stopnia. Wystarczy kilka szwów, żeby przestała krwawić. Nic nie poczujesz, bo znieczulenie zewnątrzoponowe działa świetnie. Więc po prostu potrzymaj dziecko, a ja za chwilę skończę - "powiedziała" do kobiety, która przed chwilą wylała siódme poty, by urodzić dziecko.
Następnie w żartobliwy sposób udawała męża, który miał powiedzieć: "Hej, tylko nie zapomnij o dodatkowym szwie dla mnie". Na to stwierdzenie padła cięta riposta: "Pewnie, jak ciasno pan sobie życzy?".
Specjalistka wyjaśniła na nagraniu, dlaczego nie można zakładać takiego szwu, gdy nie ma to medycznego uzasadnienia i nie zachodzi taka potrzeba. Okazuje się, że może to nieść fatalne i negatywne konsekwencje dla zdrowia pacjentki.
Nikt nigdy nie powinien zmieniać rozmiaru wejścia do pochwy podczas zszywania rany poporodowej. To się nazywa etyka lekarska - przyznała.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl