Jakub Jagiełło mieszka w Głogowie na Dolnym Śląsku i od urodzenia cierpi na zanik mięśni. W maju 2018 roku wystawił na sprzedaż elektryczny wózek inwalidzki. Chciał za niego 20 tys. złotych. Na ogłoszenie odpowiedziała Wioletta W.
To był nowy wózek, okazało się, że jestem za niski do niego. Jest to wózek, który jeździ po schodach - opowiedział "Polsat News" Jakub.
Kobieta przyjechała swoim porsche cayenne pod dom mężczyzny. Towarzyszył jej niepełnosprawny mąż. Wspólnie udało im się wynegocjować 17 tys. za wózek.
Miała zrobić przelew w ciągu dwóch tygodni. Pan Jakub jednak pieniędzy nigdy nie dostał. Później kontakt się urwał.
Sąd wyrokiem z dnia 23 kwietnia 2019 roku uznał oskarżoną za winną oszustwa i nakazał naprawienie szkody przez zapłatę na rzecz pokrzywdzonego 17 tysięcy złotych - informuje Andrzej Molisak, prezes Sądu Rejonowego w Głogowie.
Sąd w Głogowie dodatkowo ukarał kobietę karą prac społecznych. Powinna przez pół roku pracować nieodpłatnie po 20 godzin miesięcznie. Wioletta W., mimo, że złożyła deklarację w sądzie, nie odpracowała nawet godziny - informuje Polsat.
Kobietę ściga już kilkunastu komorników. Pan Jakub nie rozumie, dlaczego komornik nie zlicytował np. wózka inwalidzkiego, który kobieta trzy lata temu mu zabrała. Państwo jest "bezradne" wobec takich osób.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.