Przed wyborami prezydenckimi w USA do głosowania korespondencyjnego w stanie Pensylwania zarejestrowały się Elizabeth Bartman i Elizabeth Weihman. Był jeden problem: obie kobiety od kilku lat nie żyły.
Czytaj także: Na nic starania. Wielka porażka Trumpa
Okazuje się, że za tymi wnioskami stał 70-letni Bruce Bartman z Marple Township. Mężczyzna wykorzystał prawo jazdy swojej zmarłej matki, by w jej imieniu zagłosować na Donalda Trumpa. Chciał również zagłosować za teściową, używając jej numeru ubezpieczenia społecznego, ale system oznaczył jej dane jako należące do zmarłej osoby. Bartman podpisał list potwierdzający, że kobieta żyje, jednak ostatecznie nie oddał głosu w jej imieniu - podaje "The Philadelphia Inquirer".
Zwolennik Donalda Trumpa chciał "pomóc" mu wygrać wybory
Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty krzywoprzysięstwa, a także jednego zarzutu bezprawnego głosowania. Przyznał, że zagłosował za swoją zmarłą matkę, "aby ponownie wybrać prezydenta Donalda Trumpa" i pomóc mu wygrać wybory. Został zwolniony z aresztu za kaucją w wysokości 100 000 dolarów.
Bierze pełną odpowiedzialność za to, co zrobił, i będzie współpracował ze śledczymi. W swojej frustracji politycznej zdecydował się zrobić coś głupiego i za to bardzo mu przykro - skomentował Samuel Stretton, prawnik mężczyzny.
Władze podkreślają, że ten przypadek jest odosobniony i nie ma dowodów na powszechne oszustwa wyborcze w USA. Zarzuty postawiono także 71-letniemu mieszkańcowi Malvern w Pensylwanii, który po oddaniu głosu wrócił do lokalu wyborczego w okularach przeciwsłonecznych i próbował zagłosować za swojego syna.
Zobacz także: Szczepionka na COVID-19. Joe Biden zaszczepił się przed kamerami
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.