Czy scenariusz ataku Rosji na Mołdawię jest realny? "Fakt" zapytał ekspertów o to, co może się stać z tym niewielkim państwem, znajdującym się między Prutem i Dniestrem. Mołdawia obrała w ostatnim czasie proeuropejski kurs - chce dołączyć do Unii Europejskiej i NATO.
Na Kremlu nie ma jednak zrozumienia dla tego pomysłu. Tym bardziej, że reżim Władimira Putina ma narzędzie nacisku na Mołdawię. W zbuntowanym Naddniestrzu znajdują się rosyjskie wojska. Część Mołdawian nie kryje się ze swoimi prorosyjskimi poglądami. 28 lutego Naddniestrze zgłosiło się do Kremla z wnioskiem o pomoc w rozwiązaniu konfliktu gospodarczego. Czy Rosja mogłaby zatem najechać to państwo?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin zaatakuje Mołdawię? Destabilizacja tak, inwazja nie
"Fakt" zapytał o tę kwestię ekspertów. Jakub Pieńkowski, analityk ds. Rumunii, Bułgarii i Mołdawii w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych jednoznacznie wskazuje, że najpierw musiałoby dojść do załamania frontu w Ukrainie.
Obecnie wojska rosyjskie są za Dnieprem. Musiałby najpierw zająć Chersoń, Mikołajów i Odessę. Dopiero wtedy Rosjanie mogliby dojść do Mołdawii. Możemy mówić o próbach destabilizacji kraju, ale nie inwazji - twierdzi ekspert.
Z kolei dr. Robert Rajczyk z Uniwersytetu Śląskiego pokreślił, jak rozkładają się siły militarne w obu przypadkach. W Naddniestrzu jest 1,5 tysiąca wojsk rosyjskich, do tego 9 tys. żołnierzy wojsk naddniestrzańskich i kilkanaście tysięcy rezerwistów. Mołdawia dysponuje siłą 7 tys. żołnierzy i 12 tys. rezerwistów. Liczby te nie oddają jednak całości sytuacji. Rosyjskie oddziały są odcięte przez Ukrainę. Nie mogą dokonać wymiany kadr czy otrzymać zaopatrzenia. - Siły te mają jedynie kilkanaście starych czołgów, nie mają lotnictwa i ciężkiej artylerii. W Naddniestrzu nie ma też zdatnego do użytku lotniska, ani nawet szansy na jego remont - mówi Pieńkowski podkreślając.
Zobacz także: "Mają ją w nosie". Ponury głos prof. Grali o Rosjanach
Czekają na Rosję
W Mołdawii istnieje mniejszość rosyjska. Funkcjonują również partie, które otwarcie wspierają Kreml. - W Mołdawii w tym roku planowane są wybory prezydenckie, a duża część społeczeństwa jest prorosyjsko nastawiona - przyznaje dr. Robert Rajczyk. Zauważa jednak, że prezydent Mołdawii Maia Sandu obrała proeuropejski kurs. Państwo walczy z rosyjską dezinformacją. Możliwe jednak, że reżim Putina będzie chciał wpływać na wyniki wyborów prezydenckich czy parlamentarnych.
Część obywateli chciałaby powrotu Mołdawii pod rosyjskie skrzydła. - Są w Mołdawii regiony, jak Gagauzja, gdzie są większe sympatie prorosyjskie. Można też spotkać oczekiwania, że Rosja przyjdzie do nich pewnego dnia - dodał Pieńkowski.