Pan Marian zaginął 4 grudnia w Toruniu. Ok. godz. 13.30 wyszedł z domu przy ul. Gagarina, by świętować 30-lecie Radia Maryja. Poinformował żonę, że udaje się do pobliskiego kościoła.
Miał iść do kościoła przy ulicy świętego Józefa. Wszystko jednak wskazuje, że udał się do drugiego kościoła redemptorystów przy Drodze Starotoruńskiej - powiedział "Super Expressowi" jeden z toruńskich policjantów.
Czytaj także: Rydzyk grzmi. "Idzie nowy totalitaryzm"
Dwa tygodnie po zaginięciu, z Wisły wyłowiono zwłoki 85-latka. Martwego mężczyznę znalazła przypadkowa osoba niedaleko budynków imperium ojca Rydzyka.
Śledczy badają sprawę śmierci pana Mariana
Na razie nie jest jasne, co było dokładną przyczyną śmierci pana Mariana. Sprawą zajmuje się policja i prokuratura.
Mamy problem, bo na razie nic nie wskazuje na to, aby było to samobójstwo. Nie wiemy na razie, czy był to nieszczęśliwy wypadek. Jeżeli tak to jak do niego doszło? Szczegółowe wyniki sekcji zwłok i ich analiza odpowie na wiele naszych pytań - powiedział "SE" policjant z Torunia.
Zobacz także: Rydzyk wychwala Czarnka. „W życiu nie słyszałem większej bzdury”