Szczegóły sprawy ujawniono w programie "Uwaga" TVN. Pani Krystyna trafiła do Szpitala Specjalistycznego Rydygiera w Krakowie z objawami grypy typu A. Po kilku godzinach jej stan się poprawił, jednak profilaktycznie została zatrzymana na obserwacji. Niestety, doszło do tragicznej pomyłki - podano jej leki przeznaczone dla innego pacjenta.
Synowa pani Krystyny, pani Marta, wspomina, że kobieta zadzwoniła do niej, informując o zażyciu niewłaściwych leków. Na kubeczku z tabletkami widniało inne imię i nazwisko. Mimo interwencji rodziny, personel szpitala zapewniał, że leki nie zagrażają życiu pacjentki.
- To była młoda dziewczyna, miły głos. Mówi: "Ja bardzo pana przepraszam, faktycznie doszło do pomyłki. Podałam złe leki, inne niż miałam podać". Zapytałem: "Co teraz będzie?". Ona mówi: "Ja bardzo pana przepraszam". Ja mówię: "Wie pani co, proszę mi powiedzieć, czy te leki są w stanie zagrozić zdrowiu czy życiu mojej mamy?". Pani stanowczo odpowiedziała, że nie, że to leki, uzupełnienie magnezu i potasu i jeszcze jeden lek, który działał nasennie. Że ewentualnie co, to mama może będzie senna i pójdzie sobie spać - opowiada syn pani Krystyny w programie TVN.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzina zaufała zapewnieniom pielęgniarki, która przyznała się do pomyłki, twierdząc, że leki nie są groźne. Niestety, wieczorem stan pani Krystyny się pogorszył. Około północy rodzina otrzymała wiadomość o jej śmierci. Lekarze stwierdzili zgon po nieudanej reanimacji.
Sprawa trafiła do prokuratury. Pielęgniarka, która podała niewłaściwe leki, została zwolniona dyscyplinarnie. Rodzina domaga się wyjaśnień i pełnej transparentności w tej sprawie.
Adwokat rodziny, mecenas Joanna Budzowska podkreśla, że kluczowym problemem była nie tylko pomyłka, ale także brak odpowiedniej reakcji personelu. Rodzina pragnie poznać prawdę o tym, co się wydarzyło w ostatnich godzinach życia ich bliskiej.
- Rodzinie zależy przede wszystkim na wyjaśnieniu, co się tak naprawdę wydarzyło. Do dzisiaj nie wiemy, co kierowało tą pielęgniarką i w momencie podania leków i potem, w sytuacji w której postanowiła zataić pomyłkę, do której doszło - podkreśla w programie "Uwaga" mecenas Budzowska.