Dwa dni temu na jednej z bydgoskich grup pojawił się wpis, który wywołał lawinę komentarzy. Pani Marta opisała w nim pewną bulwersującą sytuację, do której doszło przy ul. Libelta w Bydgoszczy. Z relacji internautki wynika, że wychowawczyni miała szarpnąć jedną z dziewczynek za włosy.
Byłam świadkiem, jak szła wycieczka szkolna z wychowawczynią. Dzieci około 5-7 lat. Wycieczka szła ulicą Libelta. Mała dziewczynka, blondyneczka w kitce, ubrana na szaro-beżowo, w kamizelkach odblaskowych, krzyczała, na co pani wychowawczyni lub opiekunka, złapała ją za kitkę i bardzo mocno szarpnęła za włosy, po czym dziecko zaczęło płakać — opisuje pani Marta.
Partner pani Marty, który również był świadkiem zajścia, ''bardzo dosadnie zwrócił uwagę'' wychowawczyni. Mimo wszystko para wróciła do domu z poczuciem, że ta sytuacja wymagała bardziej zdecydowanej reakcji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak wiem, nasz błąd, że nie zatrzymaliśmy, zadzwoniliśmy na policję, ale byliśmy zszokowani. Jesteśmy w stanie rozpoznać i dziewczynkę i opiekuna. (...) Jako jedyni zwróciliśmy "opiekunowi", jeśli tak można taką osobę nazwać, uwagę. Jeśli są rodzice, którzy przypuszczają, że to może być ich dziecko, prosimy o kontakt — napisała kobieta.
Pani Marta zapowiada, że sprawa zostanie zgłoszona na policję.
Obecnie możliwość komentowania wpisu jest wyłączona, ale zanim autorka zdecydowała się na blokadę, pod postem pojawiło się ponad 300 komentarzy. Większość internautów docenia fakt, że para z Bydgoszczy zareagowała w taki sposób, a pani Marta opisała całą sytuację, by poinformować rodziców.
''Brawo za postawę jako mama i opiekun grup szkolnych nie wyobrażam sobie takiej reakcji ani opiekuna ani nauczyciela'', ''Jako mama dziękuję Tobie i twojemu chłopakowi za reakcję, za ten post i za zgłoszenie sprawy'' — czytamy w komentarzach.
Pojawiły się również głosy, że nauczycielka chciała jedynie zdyscyplinować podopieczną, a sprawę wystarczy zgłosić dyrekcji placówki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.