Santorini, grecka wyspa znana z malowniczych krajobrazów i białych domków, w ostatnich dniach doświadcza wzmożonej aktywności sejsmicznej. Magdalena Sigala, Polka mieszkająca na wyspie od dwóch dekad, w rozmowie z Polską Agencją Prasową wyraziła nadzieję, że najgorsze już za nimi.
Pomimo wstrząsów, życie na wyspie toczy się normalnie. Hotele, kawiarnie i sklepy działają w zwykłym trybie. - Nie jest tu tak niebezpiecznie, jak mówią i pokazują w mediach. Od czasu do czasu trzęsie, ale już coraz mniej. Nie ma powodu się bać – uspokaja Sigala, powołując się na opinie miejscowych i lokalnych władz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Panika wśród młodszych mieszkańców
Choć starsi mieszkańcy zachowują spokój, młodsze pokolenie oraz turyści, którzy nie są przyzwyczajeni do trzęsień ziemi, reagują z większym niepokojem.
Kiedy rozmawiam z moją teściową, to uspokaja: przecież to już było, nic poważnego nie będzie – relacjonuje Polka z greckiej wyspy.
Kontrola sytuacji przez władze
Władze Santorini monitorują sytuację, a na wyspie nie odnotowano poważnych zniszczeń. Jedynie niewielkie osunięcia ziemi na kalderze, wulkanicznym zagłębieniu, wzbudziły chwilowe obawy. Mimo to, niektórzy turyści zdecydowali się opuścić wyspę, choć rezerwacje w hotelach nie zostały masowo odwołane.
Nadzieja na spokojniejsze dni
My też się przestraszyliśmy, bo to nie jest nic normalnego, że trzęsie pod rząd tyle razy. My zostajemy, póki co robi się tego coraz mniej, robi się coraz ciszej – dodaje pani Magdalena, wyrażając nadzieję, że najgorsze już minęło.
Na Santorini mieszka niewielka społeczność Polaków, którzy, podobnie jak reszta mieszkańców, liczą na szybki powrót do normalności.
Przeczytaj też: Przebadali stan wody w Polsce. Wyniki są zatrważające
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.