O smutnej sprawie pisze teraz "Daily Mail". 40-letni Jaime Carsi i 39-letnia Mary Somerville w maju 2023 roku pojechali na urlop na Majorkę (hiszpańska wyspa). Był to ich miesiąc miodowy. Zaledwie dwa tygodnie wcześniej się pobrali. Nie widzieli poza sobą świata.
Para zatrzymała się w wiejskiej posiadłości w Cala Mesquida na północnym wschodzie Majorki. Jednego dnia świeżo upieczeni małżonkowie umówili się na spotkanie ze znajomymi. Mieli płynąć razem łodzią.
Zmarł podczas miesiąca miodowego na Majorce. Teraz dołączyła do niego żona
Gdy się nie zjawili w ustalonym miejscu, ani nie odbierali telefonów, zaniepokojeni przyjaciele powiadomili policję. Funkcjonariusze w końcu odwiedzili domek Jaime i Mary. To, co tam zastali, sprawiło, że łzy same płynęły im do oczu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
39-latka i 40-latek leżeli w łóżku. Choć wyglądali jakby spali, to Jaime już nie żył, a Mary była nieprzytomna. Winowajcą okazał się tlenek węgla, który wydobył się z niesprawnego urządzenia w budynku.
Kobieta trafiła na sygnale do szpitala. Po czasie przetransportowano ją do jej kraju, do Hospicjum św. Kolumby w Edynburgu. Pomimo ośmiotygodniowych starań lekarzy, życia pacjentki nie udało się uratować. Mary zmarła 2 lipca 2023.
Jako ludzie wierzący, jesteśmy pocieszeni nadzieją, że Mary ponownie połączy się ze swoim ukochanym Jaimem - powiedział Iain Stewart, dyrektor wykonawczy Edinburgh Interfaith Association (działalność dobroczynna - przyp. red), znajomy zmarłej.
39-latka pracowała nie tylko jako nauczycielka jogi, ale też pasjonowała się muzyką. Często grała jako harfistka na imprezach organizowanych przez organizację Edinburgh Interfaith Association.
Czytaj więcej: Nie goli pach i nóg. Mówi, co na to jej chłopak