Z informacje przekazanych przez lotniskową policję, wynika że w sobotę (25 marca) około godziny 10:00 czasu wschodniego pasażer, ubrany w czerwono-granatowy sweter w paski i czarne spodnie, rzucił się na przód samolotu, który czekał na start.
Załoga pokładowa zachowała zimną krew. W pierwszej kolejności jeden ze stewardów poprosił pasażera, by ten usiadł na miejsce. Jednak on tego nie zrobił. Zamiast tego miał pytać "Co mam teraz zrobić?".
Mężczyzna następnie podszedł do drzwi awaryjnych w samolocie, które otworzył i zjechał po uruchomionej zjeżdżalni awaryjnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Samolot został zmuszony do zatrzymania startu. Pasażerowie przekazali stacji "Fox 11" że po tym, jak mężczyzna znalazł się na płycie lotnika, wskoczył na tył wózka bagażowego. Pracownicy przytrzymywali go, dopóki na miejsce nie dotarła policja.
Sierż. Devin Feldman poinformował, że mężczyzna został zabrany do lokalnego szpitala, gdzie zostanie oceniony jego stan psychiczny. Przekazano także, że FBI zostało powiadomione o zdarzeniu.
Relacja świadka
Pasażerowie bardzo chwalą zachowanie załogi.
"Delta była świetna. Stewardessy były niesamowite" - powiedziała Gillian Sheldon, która była na pokładzie samolotu.
W rozmowie z FOX 11 dodała, że wszystko wydarzyło się tak szybko, że nikt nie miał czasu na reakcję.
- Zawsze, kiedy widzisz takie rzeczy w telewizji, mówisz sobie, że zrobiłabym to czy tamto, ale szczerze mówiąc, to było tak szybkie, że nie było sposobu na reakcję - wyjaśniła.
- Cieszę się, że nie stało się to, gdy byliśmy w powietrzu, inaczej byłby to zupełnie inny finał - dodała.
Po incydencie pasażerowie samolotu Delta Airlines polecieli innym lotem. Odlecieli z Los Angeles do Seattle z trzygodzinnym opóźnieniem.
Czytaj także: Mandaty po 500 zł. Polacy nie polecieli do Anglii