W miniony wtorek gdy pasażerowie czekali na odbiór swoich bagaży na lotnisku w Filadelfii, na taśmie bagażowej pojawił się szop pracz.
Przedstawiciele lotniska tłumaczą, że jest ono otoczone polami i ma liczne obszary, w których zwierzęta mogą przedostać się na obszar lotniska.
Niektórzy podróżni na lotnisku w Filadelfii mieli we wtorek wieczorem niemałą niespodziankę - mówi rzeczniczka lotniska Heather Redfern.
Nagranie z tej sytuacji opublikowano m.in. na Twitterze. Sara Higgins obserwowała całe zdarzenie stojąc po odbiór bagażu razem z mężem i trzema córkami. "Widzieliśmy jego ogon i pomyśleliśmy: To żywe zwierzę! Co to jest? "- relacjonuje Higgins.
Czytaj także: Sarbinowo. Dramatyczny finał gry w 3 kubki
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzina przyjechała do Filadelfii z Australii. - Spodziewałem się niespodzianki, kiedy przyjechałem, ale nie spodziewałem się tego - powiedział mąż Sary, który przyleciał we wtorek wieczorem samolotem z Los Angeles.
Sara Higgins tłumaczy, że szop pracz próbował zejść z taśmy bagażowej, ale wtedy właśnie zaczęła się poruszać. "To było tak, jakbyś schodził po schodach ruchomych, które jechały w górę" - powiedziała Higgins.
Nie mogąc zejść na dół, szop pracz wskoczył na metalową część taśmy bagażowej i zeskoczył. Następnie szop biegał dookoła, po czym schował się pod automatem. W wyniku tego zdarzenia nikt nie doznał obrażeń.
Przedstawiciele lotniska tłumaczą, że to nie pierwszy raz, kiedy szopy pracze odwiedziły lotnisko.
"Szop pracz - widoczny na nagraniu - najprawdopodobniej zgubił się w jednym z tuneli bagażowych i próbował się wydostać. Lotnisko współpracuje z USDA w celu zastawienia humanitarnych pułapek na szopy" – napisali przedstawiciele lotniska w oświadczeniu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.