O sprawie parafianie opowiedzieli zaraz po niedzielnej mszy reporterom "Dziennika Zachodniego". Okazało się, że z ambony nie usłyszeli żadnych przeprosin ani słowa wyjaśnienia. Zamiast tego mogli za to usłyszeć, że zbliżają się imieniny biskupa Artura Ważnego.
Przypomnijmy, że chodzi o księży, których zatrzymano we wtorek, na polecenie śledczych. Dwaj z nich to czynni duchowni, w tym proboszcz jednej z parafii. Trzeci to były ksiądz z diecezji sosnowieckiej. Zarzuty wobec niego dotyczą okresu, gdy jeszcze pełnił posługę kapłańską.
Tymczasem, kilka dni po zatrzymaniu na mszy w katedrze sosnowieckiej o aferze nie pada z ambony ani jedno słowo. Natomiast wierni w rozmowie z dziennikarzami "Dziennika Zachodniego" mówią:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Udajemy, że nic się nie stało. Kościół przyzwyczaił nas, że w takich sprawach prowadzi politykę oblężonej twierdzy. Albo przerzuca winę na poszkodowanych. Pamięta pan, jak ostatnio po orgii w Dąbrowie mieliśmy się modlić za obolałych księży - mówi jedna z parafianek w rozmowie z mediami.
Wierni zwracają też uwagę na fakt, iż kuria wysłała konkretne wytyczne dla zatrzymanych, aby wiedzieli, co mają mówić w trakcie zeznań w prokuraturze. I podkreślają, że ksiądz, jak każdy obywatel powinien odpowiadać bez żadnych przywilejów w tego typu sytuacjach przed prokuraturą.
To co wzbudziło mój niesmak, to fakt, że kuria wysyłała instrukcje, co mają mówić, jak będą zatrzymani. Dla mnie ksiądz to zwykły człowiek i powinien odpowiadać karnie, jeśli popełni przestępstwo. A nie być przenoszony z parafii na parafię – mówią wierni.
To nie pierwsza afera o seksualnym podłożu na tym terenie. Wiosną tego roku w mieszkaniu jednego z ważnych kościelnych oficjałów zmarł młody mężczyzna, który był pod wpływem narkotyków. Kuria sosnowiecka, jak podkreśla "Dziennik Zachodni", odmówiła komentarza mediom w sprawie ostatnich zatrzymań.