4 września na ekranach polskich kin zadebiutowała "Pętla". Jest to pierwsza tak duża premiera polskiej produkcji od czasu ponownego otwarcia kin. Patryk Vega zapowiadał, że jego najnowszy film przedstawi kulisy "afery podkarpackiej" i wywoła wiele kontrowersji. Wydaje mi się jednak, że największe kontrowersje "Pętli" są już za nami i dotyczyły kręcenia zdjęć do filmu w marcu podczas pandemii koronawirusa.
Film ma jednak szansę na kasowy sukces. Produkcje reżysera zawsze przyciągają wielu widzów i wydaje mi się, że podobnie będzie tym razem. Od czasu ponownego otwarcia kin "Pętla" była moim szóstym seansem. Mogę stwierdzić, że pomimo wczesnej godziny projekcji i wyłączenia połowy miejsc sali film przyciągnął wielu widzów.
Około 20 foteli było zajętych. Dla porównania podczas jednego z seansów premierowych filmu "Tenet" wszystkie krzesełka oprócz mojego były puste.
Przeczytaj także: Patryk Vega znowu szokuje. Pokazał prawdziwe sekstaśmy?
O czy tak naprawdę opowiada "Pętla"?
Według producentów "Pętla" miała przedstawić kulisy "afery podkarpackiej". Kilka lat temu w sieci ekskluzywnych domów publicznych na Podkarpaciu nagrano sekstaśmy wielu ważnych osób. Ze sprawą była powiązana ukraińska mafia współpracująca z oficerem Centralnego Biura Śledczego. Nagrywany materiał był wykorzystywany do wyłudzeń i szantażu na skalę ogólnokrajową.
Skomplikowana historia została przedstawiona w zaledwie 106 minut. Jest to jeden z największych minusów tej produkcji. Widzowie poznają historię Daniela (w tej roli Antoni Królikowski). Mężczyzny, który biorąc przykład z ojca zostaje policjantem. Ma jednak ambicje awansować na agenta CBŚ. Daniel poznaje braci bliźniaków, którzy są ukraińskimi gangsterami. Dzięki nim udaje mu się zdobyć wymarzoną pracę. Wspólnicy wpadają na pomysł założenia sieci ekskluzywnych domów publicznych, w których nagrywaliby polityków, księży i biznesmenów.
Vedze zabrakło czasu. Akcja filmu rozwija się bardzo dynamicznie, moim zdaniem zdecydowanie za szybko. Wątek narodzenia się pomysłu stworzenia domu publicznego, czyli kulis afery, pojawia się kilkadziesiąt minut od rozpoczęcia projekcji.
Reżyser nie mógł przez to skupić się na istotnych szczegółach, takich jak dialogi, które są bardzo krótkie i chaotyczne. Główny bohater wymusza wielkie pieniądze od ważnych osób w trakcie kilkudziesięciosekundowych rozmów. Wątek tych negocjacji został skrócony do minimum, przez co całość nie wygląda autentycznie.
Znajome twarze i schematy
Reżyser sięgnął po raz kolejny po swoich ulubionych aktorów. Warnke, Królikowski, czy Stramowski to tylko niektóre z nazwisk występujących w "Pętli". Oprócz nich pojawiły się w filmie osoby niezwiązane z aktorstwem, co niestety było widoczne po ich grze. Znany kulturysta Michał Karmowski zagrał ochroniarza, a "królowa życia" Dagmara Kaźmierska próbowała wcielić się w rolę pomocniczki gangstera.
Filmy Vegi stały się schematyczne, nie mają już świeżości. Reżyser buduje każdą historię w ten sam sposób i po raz kolejny próbuje przekazać widzom coś za pomocą tych samych środków przekazu. Nadmiar niepotrzebnej w wielu sytuacjach przemocy, czy seksu są u Vegi nadal na porządku dziennym. Z kolei czerstwe i chamskie żarty niektórych bohaterów wywoływały u widzów bardziej zażenowanie niż uśmiech.
Patryk Vega popełnia po raz kolejny ten sam grzech. Reżyser znowu spłyca i skraca, przez co marnuje dobrze wyglądającą na papierze historię. "Pętla" to moim zdaniem kolejny niewypał. Kulisy tak wielkiej afery nie mogą być zamknięte w tak krótkim filmie. Dodatkowo, jak podkreślił na końcu filmu sam Vega, nadal toczy się wiele procesów w tej sprawie. Może lepiej byłoby odczekać do ich zakończenia i przedstawić kompletne dzieło, które usatysfakcjonowałoby większą grupę kinomanów.
Film znajdzie swoich sympatyków. Produkcja spodoba się wielu fanom stylu Patryka Vegi. Reżyser dalej podąża wytyczoną już jakiś czas temu drogą. Akcja w filmie jest bardzo dynamiczna. Vega nie boi się pokazywać na ekranie niczego, od seksu po sceny rodzenia dzieci. Na maleńki plusik zasługuje fakt, że oglądając "Pętlę" nie miałem wrażenia, że oglądam zlepek niepowiązanych epizodów, tak jak chociażby w "Polityce".
Moja ocena: 2/10