Pies zamarzał na łańcuchu. Właścicielka wyjechała
Właściciele psów czasem okazują się totalnie bezduszni. Prawdziwe piekło przeżyły czworonogi z Czechowic-Dziedzic i Sosnowca. To szokujące, jak zachowywali się ich opiekunowie.
W niedzielę o czworonogu pozostawionym na mrozie dowiedzieli się wolontariusze Fundacji "Mam Kota na Punkcie Psa". Oczywiście bardzo szybko ruszyli do działania. Gdy dotarli do psa, okazało się, że woda w misce zwierzęcia jest zamarznięta.
Skandal, co robią na Kasprowym. "Wygląda fajnie, ale może skończyć się tragicznie"
To jednak nie wszystko. Pies nie miał też dostępu do pożywienia.
Brak wody, brak jedzenia. Brak zainteresowania - podakreślili przedstawiciele wspomnianej organizacji.
Czworonóg trzymany był na 1,5-metrowym łańcuchu. "Pies znajdował się po drugiej stronie kojca na dachu budy, gdzie musiał się w jakiś sposób przedostać. Po prostu ślizgał się po foli na wierzchołku budy. Jak długo? Trudno powiedzieć" - czytamy na Facebooku. "Właścicielki od tygodnia nie ma w domu. Psem 'opiekowała' się sąsiadka" - dodano po wstrząsającym zdarzeniu w Czechowicach-Dziedzicach (woj. śląskie).
Szok. Wrzucił psa do lodowatej wody
Do szokującego incydentu doszło również w Sosnowcu. Młody mężczyzna wrzucił psa do rzeki i po prostu uciekł. Zwierzę o własnych siłach wydostało się na brzeg, a później trafiło do schroniska. Sprawą zainteresowało się wiele osób, dzięki czemu udało się znaleźć sprawcę tego czynu.