Do zdarzenia doszło 25 lipca ubiegłego roku. Pijany mieszkaniec Pogorzeli (woj. wielkopolskie) dosiadł konia i wyruszył w drogę. Zwierze dwa razy zrzuciło jeźdźca, za drugim uciekło spłoszone.
Czytaj także: Andrzej Duda pominięty. Nie dostał zaproszenia
Doszło do dwóch zderzeń. Podczas pierwszego koń wpadł na motocyklistkę. Kobiecie nic się nie stało. Niemal kilometr dalej w okolicy miejscowości Elżbietków zwierzę wpadło na samochód osobowy marki Opel Astra.
Dwie osoby zostały ranne, kierowca odniósł największe obrażenia i został zakleszczony w aucie. Był reanimowany, a później przetransportowany śmigłowcem do szpitala we Wrocławiu. Niestety młody kierowca zmarł. Zderzenia nie przeżył też koń.
Właściciel konia w momencie zatrzymania miał 2,3 promila alkoholu we krwi. W oczekiwaniu na proces został objęty nadzorem policyjnym i zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych. Obowiązywało go również poręczenie majątkowe i prokuratorskie. Groziło mu do 12 lat pozbawienia wolności.
Czytaj także: Odkrycie w Gdańsku. Rosja reaguje: to szaleństwo!
Jak podaje portal infoostrow.pl, 37-letni podejrzany targnął się na swoje życie. Znalazła go żona, która od razu wezwała pomoc i przystąpiła do reanimacji. Niestety nie udało się uratować mężczyzny. Postępowanie w sprawie najprawdopodobniej zostanie teraz umorzone.
Gdzie szukać pomocy? Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.