Do zdarzenia doszło 12 lipca po godz. 18.00 w miejscowości Gościno w woj. zachodniopomorskim. Kobieta spacerowała chodnikiem z dwójką dzieci: 5-letnią dziewczynką i półtorarocznym chłopcem.
W pewnym momencie nadjechał osobowy toyota, którym kierował 44-letni Norbert Cz. Mężczyzna był pijany. Samochód uderzył w matkę z dziećmi. To cud, że nikomu nic poważnego się nie stało. "Fakt" dotarł do kobiety, która zasłoniła dzieci własnym ciałem.
Wypadek w Gościnie. Relacja matki
Tego dnia akurat wracałam z ogrodu mojej mamy do domu. Samochód nadjechał z tyłu. Uderzenia nie pamiętam - opisuje kobieta w rozmowie z "Faktem". Gdy doszło do wypadku, upadła na chodnik i uderzyła się głowę. Wspomina, że pamięta krzyk dzieci. Kobieta wstała, choć było to piekielnie trudne.
Krzyk moich przerażonych dzieci nie pozwolił mi upaść. Chyba adrenalina spowodowała, że nie znalazłam się ponownie na ziemi - wspomina.
Kobieta nie pamięta dokładnie, co działo się potem. Wiadomo jednak, że przechodnie udzielili jej pomocy. Wśród nich była koleżanka kobiety, Asia.
Zaczęłam patrzeć na wszystko bardziej świadomie, kiedy była przy nas Asia. Wzięła na ręce moją 5-letnią córkę. Mała bardzo płakała. Jakaś inna Ukrainka wyciągała mojego synka z wózka. Był zaklinowany pogiętym kołem pod zderzakiem auta - mówi kobieta w rozmowie z "Faktem".
Zobacz również: Horror młodej kobiety. Zastraszona i pobita przez Ukraińca
Jak dodaje, ona i jej pociechy mieli mnóstwo szczęścia. - Dzięki Bogu ten kierowca musiał hamować, bo gdyby nie próbował się zatrzymać, poleciałby z wózkiem wczepionym pod zderzak prosto w pole - zauważa. Świadkowie twierdzą, że instynktownie odepchnęła córkę tuż przed uderzeniem auta.
Zawsze uczulałam córkę na to, żeby szła, trzymając się wózka, ale nie od strony ulicy. Gdyby tak było, pierwsza znalazłaby się pod samochodem. Uderzenie poszło w mój lewy bok - opisuje.
Tak zachował się pijany kierowca
Kobieta wspomina, jak zachowywał się wobec niej Norbert Cz. - Usłyszałam od niego kilkanaście razy "przepraszam". To on zadzwonił pod 112, nie uciekł z miejsca, przyznał się do winy. W sumie to niecodzienne zachowanie - przyznała dodając po chwili, że jego przeprosiny niewiele wnoszą. - Po prostu cieszę się, że żyjemy - rzuciła.
Policjanci zakwalifikowali zdarzenie jako kolizję. Kara kierowcy jednak nie ominie. Za jazdę po pijanemu grozi mu do trzech lat więzienia i utrata prawa jazdy. Może też otrzymać wysoką grzywnę za spowodowanie zdarzenia.
Czytaj również: Tragiczny wypadek w Zdunku. Nie żyje dwulatek
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.