Nic nie wskazywało, że ostatnie pożegnanie ojca pani Aurelii będzie przebiegało jak scenariusz horroru.
Ostatniego pożegnania, jakie zgotował dom pogrzebowy rodzinie zmarłego, chyba nigdy nie zapomni. Po wejściu do środka zamiast oczekiwanej w takim momencie ciszy, uczestnicy pogrzebu słyszeli wycie piły mechanicznej, która w pomieszczeniu obok cięła zwłoki. Na domiar złego w całym domu pogrzebowym w nozdrza gryzł odór rozkładających się zwłok.
Przyjechaliśmy na ostatnie pożegnanie z tatą w dniu pogrzebu, wystawienie ciała było w samo południe. Zauważyliśmy, że dzieje się coś dziwnego. W końcu podszedł do mnie pracownik i ze łzami w oczach mówi, że nie wie, co ma robić, bo jest niesamowity smród – wspomina pani Aurelia dziennikarzom "Faktu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatnie pożegnanie zza płotu - trwa sekcja zwłok
W związku z zaistniałą sytuacją część rodziny żegnała pana Czesława poza budynkiem domu pogrzebowego. Bardziej wyczuleni na zapachy stali za płotem.
Dlaczego uroczystość została zakłócona? Pracownik Miejskiego Domu Przedpogrzebowego w Olsztynie nie miał sobie nic do zarzucenia.
Co to znaczy, że było głośno? Ktoś strzelał z karabinu, tłukł młotkiem, spawał czy wykonywał roboty ślusarskie? Nie wydaje mi się, żeby było głośno ponad standard. Tam się przechowuje zwłoki ludzkie, gdzie mamy je trzymać, może w parku lub nad jeziorem? - dopytuje.
Zapytaliśmy Zbigniewa Kota, który pracuje w Zakładzie Cmentarzy Komunalnych w Olsztynie – dlaczego taka sytuacja miała miejsce? Okazuje się, że prócz standardowych usług, przy ul. Mariańskiej 2 - w tamtejszym budynku odbywają się też prokuratorskie sekcje zwłok.
Tam jest dom przedpogrzebowy. Czyli przechowywanie zmarłych, przygotowanie do pogrzebu, sekcje prokuratorskie. Tego typu rzeczy. Poza tym, że może nie wszędzie sekcje prokuratorskie się odbywają (...), to tak jak w każdym tego typu domu - powiedział w rozmowie z o2.pl Zbigniew Kot.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.