Podczas obrad sejmu 30 września posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy poprosiła o uczczenie minutą ciszy ofiar poległych na granicy polsko-białoruskiej. Zebrani wstali, by chwilą milczenia wspomnieć zmarłych migrantów. W tym czasie ze strony posłów PiS słychać było głos kobiecy, który rozpoczyna modlitwę "Wieczny odpoczynek".
Po dwóch odmówionych modlitwach słychać donośny głos Joanny Borowiak. Korzystając z okazji, rzuciła:
I za wszystkie abortowane dzieci - po czym posłowie PiS odmówili tę samą modlitwę jeszcze trzy razy.
W sieci zawrzało. Pojawiło się wiele komentarzy zarzucających parlamentarzystom hipokryzję.
Posłowie PiS odmawiają 'Wieczne odpoczywanie' za dusze swoich ofiar. Polski katolicyzm zhakowal diabeł - napisał na Twitterze Jakub Bierzyński.
Panie ministrze, Sejm pięknie się pomodlił za sześcioro migrantów, którzy już zmarli na granicy. Bardzo bym nie chciał, aby zwłoki dzieci z Michałowa albo jakichkolwiek innych dzieci zostały znalezione gdzieś w lesie - napisał w "Gazecie Wyborczej" Paweł Wroński.
Najpierw wysyłają na śmierć, potem się modlą. To patologia i zwyrodnienie! - napisał internauta na Twitterze.
Jak się okazuje, posłowie z ramienia PiS-u nie poczuwają się do odpowiedzialności. Joanna Borowiak uznaje, że wina leży po stornie białoruskiej i opozycji.
Jeśli kogokolwiek, to służby białoruskie. Gdyby część polityków opozycji nie przyczyniała się swoim zachowaniem i wypowiedziami do eskalacji konfliktu, sytuacja na granicy byłaby zupełnie inna - wyjaśnia w rozmowie z Konkret24 posłanka Joanna Borowiak Borowiak.