O bezdomnym kocie przebywającym na opuszczonej posesji w Dębicy pracowników fundacji Psi Azylek - Zwierzęta w Potrzebie ktoś powiadomił w poniedziałkowy wieczór. Na miejsce pojechał jeden z wolontariuszy fundacji i znalazł kota z ranami na głowie. Zwierzę wyglądało na chore, więc zabrał je do kliniki dla zwierząt.
Pierwsze oględziny wywołały łzy i wściekłość. Ten biedny schorowany kot był żywą tarczą strzelniczą. Ma mnóstwo śrutów w całym ciele - komentują pracownicy fundacji.
Gdy weterynarz zrobił prześwietlenie poranionej głowy zwierzęcia, okazało się, że znajduje się w niej drugie tyle śrutu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pracownicy fundacji zdjęcie rentgenowskie wrzucili do sieci. Pod nim napisali:
To, co widać, to czaszka kotka z ul. Grunwaldzkiej w Dębicy. Jego głowa, czaszka, całe ciało naszpikowane jest śrutami stożkowymi. Był tarczą strzelniczą. Ktoś prawdopodobnie go trzymał (lub przywiązał), a inny zwyrodnialec go okaleczał... Śruty są w czaszce, nosie, pyszczku, wszędzie. Gałka oczna do usunięcia, wyciek krwisty z nosa, być może uszkodzona zatoka nosowa (śrutem).
Teraz fundacja szuka właściciela kota znalezionego w Dębicy, do tego czasu zwierzę ma zapewniony dom u jednej z wolontariuszek. Trwają także poszukiwania chirurga wterynaryjnego, który podejmie się wyjęcia śrutu z głowy kotka.
Prywatni darczyńcy wyznaczyli nagrodę w wysokości 2 tysięcy złotych za wskazanie zwyrodnialca, który strzelał do kota.
Nagłaśniajmy, bo za chwilę komuś może znudzić się strzelanie do kotów i wyznaczy sobie inne cele - napisała jedna z osób, przekazując 1000 złotych na nagrodę za informację o sprawcy.