O zdarzeniu poinformowała lokalna stacja telewizyjna "WCAX 3". W nieco ponad dwuminutowym materiale przedstawiono zdarzenie, do którego doszło na jednej ze stacji paliw w amerykańskim mieście San Antonio. Kierująca autem 72-letnia Shirlene Hernandez padła ofiarą bardzo brutalnej kradzieży.
Shirlene Hernandez, zgodnie ze swoją rutyną, wybrała się rano na stację paliw. 72-latka jeździła tam codziennie. Niestety, tym razem wizyta skończyła się fatalnie. Kobieta została pobita przez niezidentyfikowanego mężczyznę, który po napaści ukradł również jej samochód.
Kobieta wyszła cało z opresji. Nie doznała żadnych złamań, a efektem pobicia były "tylko" siniaki. Zdecydowanie mniej szczęścia miał bandyta, który zaatakował Shirlene. Niedługo po napadzie mężczyzna rozbił się skradzionym samochodem na autostradzie. Siła uderzenia była tak duża, że złodziej zginął na miejscu. Pomimo krzywdy, poszkodowana wyraziła szczere ubolewanie nad śmiercią bandyty.
Jest wielu ludzi, którzy powiedzieliby, że to, co się wydarzyło, to karma. Nie pomyślałam tak jednak. Jedyne, co poczułam, to smutek spowodowany jego śmiercią - powiedziała Shirlene.
Samochód, który należał do kobiety, uległ całkowitemu zniszczeniu. Przyjaciele postanowili pomóc poszkodowanej 72-latce, organizując w sieci zbiórkę pieniędzy. Przedstawiona w jej opisie historia Amerykanki poruszyła internautów. Jak dotąd udało się zebrać 22 tys. dolarów na zakup nowego auta. Celem pomysłodawców było uzbieranie ponad czterokrotnie niższej kwoty.