Do zdarzenia doszło w maju ubiegłego roku pod Chełmem. 23-letni Kacper K. umówił się ze swoją dziewczyną i miał zabrać ją do swojego domu. Jednak gdy 18-latka wsiadła do jego samochodu, zastała tam również jego 46-letnią matkę i 18-letniego przyrodniego brata.
Dziewczyna została wywieziona do lasu i brutalnie pobita. Kacper K. zakładał jej na głowę foliowy worek i dusił. Miał ją także zgwałcić na oczach matki i brata.
Sprawcy kopali dla niej grób i grozili jej śmiercią. Po pewnym czasie odwieźli skatowaną 18-latkę do domu, a ta zgłosiła zdarzenie na policję.
23-latek podejrzewał, że 18-latka ukradła narkotyki, które zakopał w lesie. Chodziło o 50 g mefedronu, a dziewczyna wiedziała, gdzie były ukryte.
Jak podaje "Dziennik Wschodni" Kacper K. usłyszał zarzuty porwania, pobicia i gwałtu. Śledczy uznali, że działał ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna już wcześniej był karany za uszkodzenie ciała, dlatego będzie odpowiadał jako recydywista.
Rodzina skatowała 18-latkę. Nie przyznają się do winy
23-latek nie przyznał się do winy. On i jego brat twierdzą, że tego dnia nie byli z dziewczyną w lesie, choć wskazuje na to wiele dowodów.
Do zarzutów nie przyznaje się także matka Kacpra K. Kobieta twierdzi, że tylko 23-latek bił dziewczynę, a ona i jej pasierb byli zastraszeni i "musieli się podporządkować". Jednocześnie zaprzeczyła, by doszło do gwałtu.
Zobacz także: Leszno. Zamówił egzotyczny masaż. Nie spodziewał się takiego finału
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.