Znów głośno jest o mężczyźnie, który przez lata przedstawiał się jako ksiądz Marek N. W podłódzkim Zgierzu prowadził schronisko dla starszych, potrzebujących osób. W październiku 2016 roku ewakuowano stamtąd kilkudziesięciu schorowanych pensjonariuszy. Kilkunastu z nich niestety nie udało się już uratować.
Podający się za księdza mężczyzna w różnych miejscach Polski otwierał domy opieki dla osób schorowanych i samotnych. Jego sytuację od kilku lat monitorują dziennikarze "Uwagi", którzy opisywali jego "wybryki".
Reporterka TVN ustaliła, że za działaniami Marka N. kryły się próby przejęcia majątku kolejnych starszych osób. W prowadzonych przez siebie domach diakon znęcał się nad podopiecznymi, według świadków bił ich i nękał psychicznie.
Jak go poznałem, uderzyła mnie jego pewność siebie. Sprawiał wrażenie, jakby się nikogo nie bał, jakby był bezkarny - mówił Maciej Wójcik, reporter TVN.
Pięć lat czekania
Dopiero po pięciu latach, w maju 2022 roku przed Sądem Okręgowym w Łodzi rozpoczął się proces przeciwko Markowi N. Mężczyzna usłyszał 30 zarzutów, a najpoważniejsze dotyczą zachowań na szkodę podopiecznych.
Udało się zakończyć śledztwo w głównym wątku dotyczącym Domu Schronienia Samotnych i Potrzebujących oraz Samotnej Matki. Możliwe było wykazanie związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy zaniedbaniami oskarżonego a śmiercią części podopiecznych placówki - mówił Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Marek N. swoją działalność rozpoczął ponad 20 lat temu. Na oficjalne spotkania przychodził zawsze w koloratce, co uwiarygodniało jego postać. W 2001 roku "Dziennik Zachodni" opisał koszmarne warunki w domu pomocy w Białej Rawskiej. Trzy lata później znów zrobiło się głośno o upokarzających warunkach pobytu w tego typu placówce, tym razem w Oświęcimiu.
Po reportażach Uwagi, mężczyzna został kilka lat temu skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu. Po kilku latach wrócił do działalności, wciąż bazując na odwiecznym problemie przepełnienia publicznych domów opieki. Teraz grozi mu do 12 lat więzienia.
Wszyscy przesłuchani w sprawie świadkowie, w tym osoby, które z nim współpracowały, zgodnie zeznały, że wszystkie decyzje, które dotyczyły Domu Schronienia, podejmował Marek N. - mówi Joanna Bednarska z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.