Jednym z najgroźniejszych przypadków zatrucia jest pomylenie muchomora zielonawego z jadalnymi grzybami.
Najwięcej zatruć grzybami, takich poważnych, jest przez muchomory. Często ludzie mylą muchomora zielonawego z innymi grzybami typu czubajka kania, gąska zielonka lub gołąbek — podkreśla w rozmowie z o2.pl Wiesław Kamiński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grzyboznawca wspomina również o technice zbierania, która może pomóc uniknąć pomyłek.
Ludzie zawsze powinni wyciągać grzyba w całości. W internecie podają, żeby ucinać nożykiem jak najniżej, ale przez to ucinanie właśnie można się pomylić. (...) Każdy, kto nie chce się zatruć, musi wyciągnąć grzyba w całości, żeby widzieć dokładnie, co jest w jego dolnej części — zaznacza ekspert.
Zakup grzybów na bazarze lub przy drodze – czy to bezpieczne?
Sprzedawcy grzybów to częsty widok na poboczach polskich dróg. Najczęściej rozstawiane są stoły lub krzesła, wprost uginające się od przeróżnych okazów. Niektórym jednak wystarcza zwykły koc czy reklamówka ułożona na ziemi.
Zdaniem Wiesława Kamińskiego kupowanie grzybów od przypadkowych sprzedawców przy drogach jest ryzykowne i... nielegalne.
Służby miejskie, policja takich ludzi, którzy handlują przy drogach, mogą karać mandatami. Człowiek, który sprzedaje przy drodze, dziś jest, a jutro go nie ma. Jeżeli więc dojdzie do zatrucia, każdy jest sobie winien — mówi.
Sprzedawcy, często nieposiadający certyfikatów ani dokumentacji pochodzenia grzybów, mogą oferować nieznane i potencjalnie trujące gatunki.
Najczęściej tacy ludzie sprzedają grzyby bez certyfikatów, bez konkretnego podania, gdzie te grzyby były zbierane, kto je zbierał, jaki to jest gatunek. Żeby to wiedzieć, ktoś musi to udokumentować certyfikatem, który wystawia albo klasyfikator grzybów, albo grzyboznawca. Handel poza sklepami, odpowiednimi targowiskami, na których jest grzyboznawca czy klasyfikator, jest nielegalny. Odradzam każdemu — podkreśla Wiesław Kamiński.
- Pieczarkami też można się zatruć. Są rodzaje jadalne i trujące — dodaje grzyboznawca.
Przykładowo pieczarka karbolowa (żółtawa), znana też pod nazwą "pieczarka polna" jest wysoce trująca. W lasach można napotkać również trującego muchomora jadowitego, który dla niewprawionego grzybiarza łudząco przypomina znaną powszechnie ze sklepowych półek pieczarkę.
Objawy zatrucia grzybami
Jakie objawy powinny wzbudzić naszą czujność?
Najbardziej alarmujący już jest sam ból brzucha, wymioty. Te objawy mogą różnie występować, w zależności od ilości spożytych grzybów i wrażliwości organizmu. Same zatrucia mogą być gastryczne, neurotropowe i cytotropowe. Najgorsze są cytotropowe, kiedy zawarte w grzybach toksyny niszczą wątrobę czy inne ważne dla życia organy ludzkie — wyjaśnia ekspert.
Uwaga. Niektóre zatrucia objawiają się dopiero po kilku godzinach. W każdym przypadku należy zasięgnąć pomocy lekarskiej.
Kamiński zaleca, aby "zachować resztki wymiocin" – to pozwala specjalistom zidentyfikować, jaki rodzaj grzybów mógł być przyczyną problemów.
Każdy grzyb zawiera zarodniki. Można to zbadać i zobaczyć, czy były to grzyby jadalne czy trujące. Grzybem, który może dawać gastryczne objawy, jest lisówka pomarańczowa. Często jest przez wielu grzybiarzy mylona z pieprznikiem jadalnym, czyli kurką — tłumaczy.
Grzyby – skarb czy pułapka?
Kamiński przestrzega też przed zbieraniem grzybów, których jadalność jest wątpliwa.
Kiedyś, dawno temu, ludzie zbierali krowiaki podwinięte, olszówki. Te grzyby też są trujące. W niektórych starych atlasach piszą o jadalności tych grzybów, ale naprawdę dużo ludzi z ich powodu utraciło życie lub zdrowie — zaznacza.
Grzyboznawca radzi, by początkujący zbieracze byli szczególnie ostrożni z blaszkowymi grzybami, wśród których jest wiele gatunków śmiertelnie trujących.
Co ekspert radzi grzybiarzom?
Kamiński zaleca, by zbieranie grzybów było poprzedzone solidną nauką ich rozpoznawania. Podkreśla także, że pewność siebie nie zawsze idzie w parze z umiejętnościami.
Mnie osobiście drażni mówienie, że ludzie mylą muchomora zielonawego z czubajką kanią. To tak, jakby ktoś pomylił konia z krową. Ktoś, kto ma oczy otwarte, zauważy, że czubajka kania to zupełnie inny grzyb, zupełnie inaczej wygląda — przekonuje.
Danuta Pałęga, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.